Krzysztof Oliwa, Interia: To był dzień wielkiej debaty o systemie rozgrywek. Jakie jest pana zdanie w tym temacie? Czesław Michniewicz, były trener m.in. Bruk-Betu i Pogoni: - ESA37 dała klubom możliwość zarobienia sporych pieniędzy. Pokazuje to zwłaszcza frekwencja w grupie mistrzowskiej, gdzie stadiony są bardzo często wypełnione do ostatniego miejsca. Wśród drużyn walczących o utrzymanie już nie jest tak dobrze. Na pewno pomogło też to, że zaczęliśmy grać więcej. Ale żeby podniósł się poziom, musi zmienić się rekrutacja, czyli kto będzie grał w tej Ekstraklasie. Jeśli nadal będziemy zabierać przeciętnych piłkarzy z krajów ościennych, tylko po to, żeby zapewnić sobie awans do ósemki, to do niczego nas to nie doprowadzi. Jak na razie przed sezonem każdy klub poza Legią i Lechem praktycznie tylko myśli o tym, jak dostać się do ósemki i pod tym kątem też szuka piłkarzy. Nie postawi na rokującego juniora, tylko na doświadczonego zawodnika z Czech czy Słowacji. Dziś nie mamy zespołów środka, ktoś powie, że te drużyny o nic nie grają i nie są potrzebne. Ale ja się z tym nie zgadzam. Właśnie takie zespoły powinny być inkubatorem dla najsilniejszych. To tam powinni trafiać wychowankowie i ogrywać się na poziomie Ekstraklasy. Tak to funkcjonuje np. we Włoszech, a najlepiej pokazuje to przykład Łukasza Skorupskiego, który nie mieścił się w Romie, więc został wypożyczony do Empoli i po dwóch latach jest jednym z czołowych bramkarzy Serie A. Dyskusja na temat zmiany formatu rozgrywek jest na tyle gorąca, że na pewno coś się niedługo zmieni. Pana zdaniem lepsza jest liga osiemnastozespołowa, szesnaście zespołów grających mecz i rewanż, czy tak jak jest teraz - Ekstraklasa z podziałem na grupy, ale bez podziału punktów? - Zawsze ktoś będzie walczył o puchary a ktoś, jak to mówi Franek Smuda, o spadek. Ale jak spojrzymy np. na Arkę Gdynia i ich ostatni mecz z Wigrami Suwałki. W Wigrach grał tylko jeden obcokrajowiec (Omar Santana - przyp. red.). Pierwszoligowcy pokazali, że mając drużynę opartą na Polakach - części młodych, a części niechcianych w innych klubach - można stworzyć ciekawą ekipę. Wigry grające tak, jak z Arką nie przyniosłyby wstydu, gdyby występowały w Ekstraklasie. Są też inne ośrodki. Powstaje stadion w Olsztynie czy Sosnowcu, piękny obiekt został wybudowany w Tychach, powoli podnosi się Widzew. Patrząc na potencjał, spokojnie możemy stworzyć silną osiemnastozespołową ligę. Mówił pan o komercyjnym aspekcie ESA37, a czy ze względów szkoleniowych ten blisko czteroletni okres został wykorzystany? - To był okres próby, do którego chyba już nikt nie będzie chciał wracać. Mam tutaj na myśli podział i sposób rozgrywania fazy finałowej. Jej niesprawiedliwość polega na tym, że nie ma tutaj fazy rewanżowej i ktoś gra więcej meczów u siebie niż przeciwnik. Nikt już tej reformy nie chce, a nawet ci, którzy ją wymyślili, powoli się z niej wycofują. Na początku pewnie zostanie zlikwidowany podział punktów, a później reszta. Czy będzie 16 czy 18 zespołów? Ja optowałbym za tym drugim scenariuszem i to nie tylko dlatego, że będą dla trenerów dwa dodatkowe miejsca pracy. Na rynku jest tylu piłkarzy, że naprawdę można zmontować fajną drużynę. Pokazała to chociażby Wisła Płock. W końcu musimy się podnieść, bo to miejsce które zajmujemy w rankingu UEFA, na pewno nie spełnia niczyich oczekiwań. Rozmawiał Krzysztof Oliwa Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole