Zakończona już ósma kolejka PKO Ekstraklasy stała pod znakiem sędziowskich kontrowersji. Arbitrzy popełnili bardzo dużo poważnych błędów, które bezpośrednio wpływały na końcowe rozstrzygnięcia. Brak czerwonej kartki dla piłkarza Górnika Zabrze, niesłuszne wykluczenie dla kapitana Legii Warszawa Josue, nieprawidłowo nieuznany gol Radomiaka na wagę remisu, czy brak wykluczenia dla zawodnika Cracovii za tzw. DOGSO. Do tych licznych błędów należy dodać także sytuację z meczu Stal Mielec - Zagłębie Lubin, gdy arbiter odgwizdał faul, którego być nie powinno i w efekcie niesłusznie wykluczył z dalszej gry Michała Nalepę. Zagłębie Lubin skrzywdzone przez sędziów. Wykluczenie, którego być nie powinno Do wspomnianej sytuacji doszło już w 28. minucie spotkania, gdy Maciej Domański prostopadle zagrał piłkę na wolne pole w kierunku Koki Hinokio. Japończyk ruszył w kierunku futbolówki, lecz przebiegając obok Michała Nalepy, upadł na murawę, sugerując że był faulowany. Sędzia Marcin Kochanek natychmiastowo odgwizdał przewinienie i po chwili namysłu wyciągnął z kieszeni żółtą kartkę dla defensora Zagłębia Lubin, co oznaczało wykluczenie, gdyż Nalepa pierwszy kartonik obejrzał już w 17. minucie. Doświadczony defensor "Miedziowych" nie mógł pogodzić się z decyzją arbitra i patrząc na powtórki, trudno mu się dziwić. Zaprezentowane ujęcia nie zostawiają złudzeń, że rzekomego faulu po prostu nie było. Michał Nalepa biegł przed siebie i był skoncentrowany tylko na zagranej piłce. Nagle, tuż przed nim przebiegł Koki Hinokio, którego piłkarz Zagłębia nawet nie widział. Z dostępnych powtórek trudno powiedzieć, czy w ogóle doszło do jakiegokolwiek kontaktu pomiędzy zawodnikami. Niesłuszna czerwona kartka w Ekstraklasie. VAR nie miał możliwości pomocy Nawet jeśli kontakt faktycznie zaistniał, to trudno mówić o tym, że był on nieprzepisowy. Co mógł zrobić Michał Nalepa, który biegł własnym torem i nie widział rywala? Nic, dlatego jasno stwierdzić trzeba, że decyzja o odgwizdaniu faulu i wykluczeniu z gry piłkarza Zagłębia Lubin była błędna. Niestety, w tego typu sytuacjach sędziowie VAR muszą pozostać bierni. Zgodnie z zasadami, arbitrzy VAR mogą interweniować tylko w przypadku bezpośredniej czerwonej kartki, a ta wynikała z dwóch żółtych. Sytuacja jest bardzo podobna do tej z soboty, gdy Damian Sylwestrzak odgwizdał faul, którego również być nie powinno i w efekcie którego pokazał drugą żółtą kartkę dla Josue.