Presja, stres, emocje, porażki - to chleb powszedni każdego trenera na świecie. Nawet Pepa Guardioli czy Luisa Enrique. Każdy z nich jednak radzi sobie z tym w jakimś stopniu, a rutyniarz jakim jest von Heesen powinien tym bardziej. Jednak porażka - w opinii von Heesena całkowicie spowodowana przez Maka, który lekkomyślnie wyleciał z boiska na początku spotkania, zbiły Niemca z tropu. Zapomniał o oczywistych faktach: - konferencje są organizowane z myślą o kibicach, którzy są głównym sponsorem - pośrednio, bądź bezpośrednio - tego piłkarskiego teatru. Media im tylko przekazują słowa trenerów, piłkarzy, - tłumaczem była kobieta i chociażby przez szacunek dla nich powinien poczekać, aż dokona tłumaczenia, by później przeprosić, że nie odpowie na żadne pytana, a nie ostentacyjnie wychodzić, - nawet na najtrudniejsze pytanie mógł odpowiedzieć coś w stylu: "To pana opinia, ja nie zamierzam jej komentować", - znam dobrze wszystkich przedstawicieli mediów, jakich zlekceważył von Heesen i mogę zaręczyć, że nikt by go nie ugryzł, - konferencje prasowe są wymogiem narzuconym przez Ekstraklasę SA. I choć von Heesen jest pracownikiem Lechii, to jednak uczestniczył w rozgrywkach Ekstraklasy, a nie o Puchar Prezydenta Gdańska. Dlatego powinien respektować prawa i obowiązki sponsora, jakim jest Ekstraklasa SA, - jeśli był zdenerwowany, zawsze mógł wysłać do dziennikarzy asystenta i świat by się nie zawalił. Miejmy nadzieję, że to ostatni taki przykład braku profesjonalizmu i to jeszcze w wykonaniu człowieka, który powinien tego nas uczyć.