Partner merytoryczny: Eleven Sports

Cudowna akcja w Poznaniu, Lech nadal liderem!

Lech Poznań miał się zrehabilitować przed swoimi kibicami za dwa wyjazdowe remisy w Mielcu i Łęcznej, ale przez 45 minut nie miał żadnego pomysłu na oszukanie defensywy Piasta. Dopiero po przerwie lider PKO BP Ekstraklasy się rozkręcił i po akcji-marzenie, wykończonej przez Joao Amarala, wygrał 1-0.

PSG - FC Nantes 3-1. WIDEO (Eleven Sports)/Polsat Sport/Polsat Sport

Nie takiego "Kolejorza" oczekiwali zapewne poznańscy kibice, których blisko 20 tys. pojawiło się na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Lech w meczu z Piastem niby sporo miał do udowodnienia, ale niespecjalnie słowa przełożyły się na czyny. Trener Maciej Skorża dokonał dwóch istotnych zmian w składzie, bo Pedro Tibę zastąpił Radosław Murawski, zaś na skrzydle nie zagrał tym razem Adriel Ba Loua (jego miejsce w składzie przejął Dani Ramirez, który zmieniał się pozycjami z Joao Amaralem). Nie wpłynęło to jednak dobrze na zespół gospodarzy. Murawski, były kapitan Piasta, wymieniał się pozycjami z Jesperem Karlstroemem, ale żaden z nich nie przyspieszał akcji. Podobnie jak Ramirez.

Lech - Piast. Nudy w pierwszej połowie

Lech niby w miarę dobrze wszedł w spotkanie (niecelny strzał oddał Murawski, później celny Amaral), ale szybko zgasł. Niewiele dawał jego pressing, bo Piast sobie z tym świetnie radził, także za sprawą pomysłów Jakuba Czerwińskiego. Goście zaś szukali swoich szans w mijaniu środkowej strefy Lecha dalekimi podaniami w boczne sektory - i to im się kilka razy udało. Zagrożenia pod bramką Lecha większego nie stworzyli (dwa niecelne strzały w pierwszej połowie), ale w obronie byli monolitem.

Minuty mijały, z boiska wiało nudą. Emocji, chwilowych, dostarczyła ostatnia akcja pierwszej połowy, już w doliczonym czasie gry. Po rzucie rożnym gliwiczan, zresztą jedynym w całym spotkaniu, piłka opuściła pole karne, ale Alexandros Katranis zagrał ją z powrotem przed bramkę. Do futbolówki ruszyli od razu Tomas Huk i Patryk Sokołowski - ten drugi uprzedził Filipa Bednarka i zdobył bramkę, ale sędzia-asystent od razu podniósł chorągiewkę. Jak się okazało, to Huk był w momencie podania za ostatnim obrońcą Lecha i wziął udział w tej akcji. Do szatni było więc 0-0.

Zasady plebiscytu As Sportu 2021 możesz przeczytać w tym miejscu.

By przejść do głosowania - kliknij w tym miejscu!

As Sportu 2021 - głosowanie/INTERIA.PL

Bramka Lecha po akcji-marzenie!

W przerwie Maciej Skorża dokonał jednej zmiany (Adriel Ba Loua zastąpił Daniego Ramireza), ale chyba też dość mocno wstrząsnął szatnią. Gospodarze ruszyli bowiem od razu do natarcia - przyspieszyli swoje akcje, zaczęli grać jak na początku sezonu. Przez pięć minut gra toczyła się niemal wyłącznie w okolicy pola karnego Piasta - był w tym wszystkim strzał z bliska Ba Louy (obroniony przez Frantiszka Placha), uderzenie z narożnika pola karnego Pedro Rebocho (Plach złapał piłkę), wreszcie niecelny strzał Ba Louy.

To był ofensywny Lech i przedsmak tego, co się miało po chwili wydarzyć. W 55. minucie poznaniacy dopięli bowiem swego - i to po fantastycznej akcji, przy której gliwiczanie nie mieli nic do powiedzenia. A zaczęło się na lewym skrzydle - tam Radosław Murawski wycofał piłkę do Bartosza Salamona, który momentalnie zagrał krosowe podanie przez całą szerokość boiska do Perdo Rebocho. Portugalski obrońca odegrał na środek do swojego rodaka Joao Amarala, ten podał Adrielowi Ba Loua, a Iworyjczyk od razu wypuścił w bój na prawej stronie Joela Pereirę. I znów zakończenie było portugalskie - Pereira zagrał po ziemi na 11. metr, a Amaral przymierzył tam, gdzie nie było Placha. Akcja - marzenie!

Piast w ofensywie nie istniał

Lech osiągnął już swój pierwszy cel i nieco zwolnił tempo gry. Piast nie był już tak aktywny w ofensywie jak w pierwszej połowie, Filip Bednarek w zasadzie tylko raz interweniował - piąstkował po dośrodkowaniu z lewego skrzydła. Pierwszy strzał gości w drugiej połowie zapisany w statystykach Ekstraklasy? W 86. minucie, daleko od bramki.

Lech miał to spotkanie już pod pełną kontrolą, choć musiał trzymać pełną koncentrację, czego zabrakło w poprzedniej kolejce w Łęcznej. Gospodarze starali się w końcówce kontrować, ale bez większego ryzyka. Wynik już się nie zmienił i Lech obronił pozycję lidera Ekstraklasy. A Piast przegrał jedną bramką kolejne spotkanie z drużyną z czołowej czwórki - po 2-3 z Rakowem w Gliwicach, 0-1 w Gdańsku z Lechią i 0-1 z Pogonią w Szczecinie, przyszło 0-1 w Poznaniu.

Andrzej Grupa, Poznań

Lech Poznań - Piast Gliwice 1-0 (0-0)

Bramka: 1-0 Joao Amaral 55.

Lech: Bednarek - Pereira (90. +2 Satka), Salamon, Milić, Rebocho - Karlstroem, Murawski (77. Tiba) - Amaral (85. Kwekweskiri), Ramirez (46. Ba Loua), Kamiński (90. +2 Skóraś) - Ishak.

Piast: Plach - Mosór (81. Ameyaw), Huk, Czerwiński, Katranis - Hateley (71. Vida), Sokołowski - Konczkowski, Lipski, Kądzior (81. Steczyk) - Toril (81. Stojiljković).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 18055.

Joao Amaral zdobył jedynego gola w meczu Lecha z Piastem./ PAP/Jakub Kaczmarczyk/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem