To miał być hit transferowy. Latem 2017 roku Pasquato przechodził do Legii z Juventusu, by pomóc jej awansować do Ligi Mistrzów. W teorii brzmiało to znakomicie, ale w rzeczywistości Pasquato ze "Starą Damą" miał tyle wspólnego, że w 2008 roku zaliczył symboliczny debiut w pierwszym zespole, w doliczonym czasie jednego z meczów zmieniając Alessandro Del Piero. Później Włoch pałętał się po wypożyczeniach, a było ich aż 10! W międzyczasie piłkarz na dwa lata przeszedł do Udinese, ale stamtąd również był wypożyczany do niższych lig. Pasquato Legii także nie podbił, choć na początku był podstawowym zawodnikiem ówczesnych mistrzów Polski. Na początku rundy wiosennej poprzedniego sezonu został przesunięty do rezerw warszawskiego zespołu i bez żalu pożegnał się z drużyną po wygaśnięciu kontraktu (z końcem czerwca). Ogółem dla Legii zagrał w 36 spotkaniach, zdobył trzy bramki i zaliczył pięć asyst. Można było spodziewać się, że po odejściu z Legii za 30-letnim rozgrywającym nie ustawi się kolejka chętnych, ale fakt, że zatrudnienie znalazł dopiero w czwartej lidze włoskiej, jest dość wymowny. Głównie dlatego, że daje odpowiedź, dlaczego Legia z drużyny grającej w LM stała się ekipą przegrywającą walkę o mistrzostwo Polski z Piastem Gliwice. WG