Przed tym spotkaniem Cracovia zajmowała 15. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, czyli ostatnie gwarantujące utrzymanie. "Pasy" miały ledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Dla piątego Rakowa Częstochowa ten mecz był także bardzo ważny, ale z innego względu. Mistrz Polski walczył bowiem o grę w eliminacjach europejskich pucharów, tracąc ledwie punkt do trzeciej Legii Warszawa. Zatem niezależnie od stron stawka potyczki na stadionie przy ulicy Kałuży w Krakowie była równie wysoka. Ekstraklasa: Cracovia górą do przerwy. Kallman dał prowadzenie Wizualnie pierwsze minuty spotkania należały do piłkarzy Rakowa, ale to Cracovia stworzyła pierwszą groźną sytuację. W szóstej minucie gospodarze mieli rzut rożny, a piłka trafiła Patryka Sokołowskiego. Piłkarz "Pasów" w doskonałej sytuacji trafił jedynie w Vladana Kovacevicia, który intuicyjnie zdołał interweniować. Cztery minut później mecz został na chwilę przerwany, ponieważ fani gospodarzy odpalili race, ale grę wznowiono po kilkudziesięciu sekundach. Po powrocie na murawę zawodnicy Rakowa Częstochowa zepchnęli gospodarzy do głębokiej defensywy. W 24 minucie udało im się wyprowadzić bardzo groźną kontrę wyprowadził John Yeboah, tyle że jego strzał z linii pola karnego został zablokowany. Gdy wydawało się, że dominacja "Medalików" powinna lada moment zostać zwieńczona golem, a nieśmiałe ataki piłkarzy Dawida Kroczka nie mają szans powodzenia, to właśnie Cracovia objęła prowadzenie. W 37 minucie po małym "bilardzie" z rywalami Patryk Makuch znakomicie odnalazł korytarz w obronie Rakowa i zagrał piłkę na lewe skrzydło do Michała Rakoczego. Skrzydłowy "Pasów" świetnie wymanewrował dryblingiem w polu karnym Bena Ledermana i oddał strzał. Futbolówka minęła Vladana Kovacevicia, ale przed linią bramkową stał Bogdan Racovitan, który zdołał ją odbić i zagrodzić drogę do bramki. Tyle że piłka spadła pod nogi Benjamina Kallmana, który po dobitce trafił do siatki i zmienił wynik meczu na 1:0. Ostatnie minuty pierwszej połowy należały do Cracovii, która nabrała wiatru w żagle. Na minutę przed końcem podstawowego czasu gry dobrą okazję miał jeszcze Virgil Ghita, która po dośrodkowaniu z prawego skrzydła oddał strzał głową, ale przeniósł piłkę jedynie nad poprzeczką. Ostatecznie "Pasy" schodziły do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Cracovia zapewniła sobie utrzymanie! Raków Częstochowa na kolanach Obie ekipy rozpoczęły drugą część spotkania bez zmian. Piłkarze Rakowa Częstochowa od jej początku ewidentnie ruszyli do odrabiania strat, tyle że przy tym za bardzo się otworzyli i zamiast gonić wynik, pozwolili Cracovii na zdobycie drugiego gola. Gospodarze przechwycili piłkę w środkowej strefie boiska. Kapitalnym znów popisał się Makuch, który znów odnalazł Rakoczego. Tym razem 22-latek znalazł się sam na sam z bramkarzem rywala i zachował zimną krew. Zamiast uderzać na siłę, techniczną podcinką przeniósł futbolówkę nad bezradnie interweniującym Kovaceviciem i Cracovia od tego momentu prowadziła już 2:0. W 65 minucie Raków miał wyborną szansę na gola kontaktowego. Świetne płaskie podanie z lewej flanki w pole karne na siódmy metr posłał Dawid Drachal i mocno ba bramkę uderzył Andre Cranc, ale fenomenalnie jego strzał obronił Lukas Hrosso, który chwilę później utonął w uściskach kolegów. Do końca spotkania zawodnicy Carcovii przede wszystkim starali się kontrolować sytuację i utrzymać wynik, co im się zresztą udało. Ostatecznie "Pasy" wygrały 2:0 i zapewniły sobie utrzymanie. Porażka oznacza z kolei dla Rakowa pożegnanie się z europejskimi pucharami, jeśli grająca jeszcze dziś o 15:00 Legia Warszawa pokona Wartę Poznań.