Probierz długo i boleśnie siłował się z derbową niemocą. W końcu jednak się przełamał, a teraz myśli, by po raz pierwszy pokonać Wisłę Kraków przed swoimi kibicami. Okazja nadarzy się już we wtorkowy wieczór. Najpierw jednak miał być ratownikiem... Wisły. Po nieudanym i drogim eksperymencie holenderskim, przy Reymonta dostał zadanie podniesienia drużyny i sprawienia, by Bogusław Cupiał nie stracił zapału do inwestowania w futbol. Jeśli jednak kibice Wisły wiążą z 48-letnim szkoleniowcem jakieś dobre wspomnienia, to dotyczą one... zdegradowania Cracovii, bo to właśnie wygrane derby w 2012 r. (po golu Maora Meliksona) sprawiły, że prowadzona przez Probierza Wisła wbiła gwóźdź do trumny "Pasów". Niechęć do Wisły Siedem miesięcy później szkoleniowiec złożył jednak rezygnację i trzeba przyznać, że zachował się bardzo honorowo - nie trzymał się kurczowo stołka, nie żądał od Wisły także ani złotówki. Po prostu spakował torbę i wyjechał. Zrobił to, jako pierwszy i ostatni trener w erze Cupiała. Być może jednak biznesmen z Myślenic wolałbym sypnąć groszem, byle później on i jego Wisła nie mieli w Probierzu jednego z najbardziej zajadłych wrogów. Przed derbami w 2017 r., już jako szkoleniowiec Cracovii, zadedykował Cupiałowi wulgarną fraszkę i nazwał go człowiekiem bez klasy, który bawi się trenerami jako marionetkami. Jeszcze gorsze relacje łączyły Probierza z Radosławem Sobolewskim, ówczesnym kapitanem Wisły. Kilkakrotnie, już jako trenerzy, nie podali sobie ręki, a unormowanie stosunków ("ocieplenie" w tym przypadku byłoby za dużym słowem) nastąpiło dopiero kilka miesięcy temu, gdy po latach przywitali się tak, jak na trenerów przystało. Probierz strzelał też do dziennikarzy. Gdy któryś pisał krytycznie o "Pasach", szkoleniowiec wrzucał go do szufladki "kibic Wisły Kraków". W ten sposób nie ukrywał swojej niechęci do "Białej Gwiazdy", a pogłębiały ją kolejne przegrywane derby. Porażki przy Reymonta Przed meczami z Wisłą Probierz lubił podgrzać atmosferę i tym samym przekierowywał na siebie gniew wiślackich trybun. Dwa razy zapłacił za to wysoką cenę, bo po porażkach przy Reymonta, to jemu obrywało się najmocniej. Co prawda w sierpniu 2017 roku "Pasy" były blisko, bo do 80. minuty prowadziły po golu Krzysztofa Piątka. Sezon konia rozgrywał jednak Carlitos, który w odstępie 9 minut pozbawił osłabione "Pasy" złudzeń (kwadrans przed końcem czerwoną kartkę obejrzał Kamil Pestka). Z kolei w marcu 2019 r. Cracovia ambitnie goniła Wisłę na jej stadionie, ale znów przegrała, bo przy stanie 0-3, zdobyła tylko dwie bramki. Problemy przy Kałuży Bardziej bolesne były chyba jednak porażki przy Kałuży. Pierwsza (grudzień 2017 r.) nie dość, że bardzo wysoka (1-4), to jeszcze ze znienawidzonym Sobolewskim, który wówczas tymczasowo prowadził "Białą Gwiazdę". Ta z października 2018 r. też zabolała Probierza, bo po przegranej 0-2 po raz pierwszy głośno zaczęto apelować o jego odejście z Cracovii. - Chciałem zapytać, kiedy Pan w końcu poda się do dymisji? - zagadnął Probierza kibic, który wtargnął na pomeczową konferencję prasową. Przełamanie na Wiśle. I co dalej? Janusz Filipiak, prezes Cracovii wytrzymał jednak presję i w kolejnych derbach nie żałował. 29 września 2019 r. "Pasy" w końcu pokonały Wisłę i to na jej, wypełnionym po brzegi, stadionie. Bohaterem ekipy Probierza został Sergiu Hanca, który wykorzystał fatalne zagranie Vukana Savicevicia. - Nie było to wielkie widowisko, ale po czterech przegranych derbach z rzędu byliśmy w trudnej sytuacji - przyznał po spotkaniu Probierz. Przed dzisiejszym meczem z Wisłą, szkoleniowiec nie ma już na plecach ciężaru serii porażek. Teraz co najwyżej może czuć presję, bo to jego drużyna jest faworytem, a przy Kałuży nie pokonała Wisły od 2016 r. - Wciąż nie wygrałem derbów na swoim stadionie, ale pracujemy nad tym, by to zmienić - zapewnia Probierz. Piotr Jawor