Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, golePrzed meczem ok. 30 fotoreporterów wycelowało aparaty w tunel, z którego wychodzą zawodnicy. Nikt tam nie spodziewał się zobaczyć Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo, ale wszyscy czekali na Probierza i Sobolewskiego. Najważniejszy moment nadszedł jednak tuż przed pierwszym gwizdkiem. Sędziowie podeszli przywitać się z trenerami, ale czekał na nich już Probierz. W pewnym momencie z pewnością siebie do grupy dołączył Sobolewski, energicznie uścisnął dłoń każdego z arbitrów, ale do trenera Cracovii już jej nie wyciągnął. Tym samym zrewanżował się Probierzowi, który podobnie wobec niego zachował się ponad rok temu. Obaj szkoleniowcy odwrócili się na pięcie, poszli w swoją stronę i tym samym rozwiali wszelkie wątpliwości - przyjaźni, a nawet znajomości na pokaz, między nimi nie będzie. Ale tak to już czasem bywa między ludźmi, którzy mają... podobne charaktery. Wystarczył rzut oka na obu szkoleniowców, by nie mieć wątpliwości, że przy linii bocznej zamieniają się w bestie, które trudno okiełznać. Krzyczą, dyrygują, gwiżdżą, a w polu dla nich przeznaczonym czują się jak lew w klatce, który zrobi wszystko, by choć na chwilę wychylić stamtąd nos. Probierz miał pretensje do sędziów, za to Sobolewskiemu w kontakcie z zawodnikami musiał pomagać trener Goncalo Feio. Po bramkach trener Wisły nie biegał jak nakręcony, nie triumfował, tylko od razu ustawiał zespół. Tylko w tych momentach z ławki podnosił się Kazimierz Kmiecik, który wraz z Sobolewskim miał prowadzić zespół w tym spotkaniu. Po meczu uścisku dłoni Probierza i Sobolewskiego także nie było. Trener Cracovii zaczął udzielać wywiadu, a szkoleniowiec Wisły poszedł fetować zwycięstwo z fanami, którzy już w trakcie meczu skandowali jego nazwisko. Na koniec Sobolewski usłyszał "sto lat" z okazji obchodzonych dziś 41. urodzin. Piotr Jawor