Piątkowe spotkanie z Piastem Gliwice miało być kolejnym na przełamanie dla podopiecznych Michała Probierza. Co prawda przed pojedynkiem okazało się, że trener Cracovii nie może skorzystać z kontuzjowanych kapitana Sergiu Hanki i Damira Sadikovicia, ale ten w wywiadzie przedmeczowym mówił, że przyjechali na Górny Śląsk po trzy punkty. Słowa to jedno, a czyny co innego. Jak to słusznie zauważyli komentatorzy stacji Canal +, piłkarze "Pasów" starali się wykreować sytuacje do stworzenia sytuacji, których jednak nie było.Tak naprawdę Cracovia miała może dwie okazje bramkowe. Raz dzięki indywidualnej akcji Marcosa Alvareza, który przedarł się i to dosłownie, mimo zatrzymywania go z całych sił przez Tomasza Huka, jednak uderzenie napastnika obronił Frantiszek Plach. Potem jeszcze tuż obok słupka "główkował" Thiago. Zespoły przypominają swoich trenerów Przyznacie, że jak na drużynę, która chce zdobyć trzy punkty to mało. Jeszcze raz odwołam się do komentatorów Canal +, którzy powiedzieli, że zespoły ligowe przypominają swoich trenerów. Probierz jest bardzo aktywny przy linii bocznej, pokrzykuje, często gestykuluje, bardzo chce. I tak wygląda jego zespół - jest tam dużo szumu, ale mało konkretów. Z kolei Waldemar Fornalik, opiekun Piasta, jest spokojny, można nawet napisać flegmatyczny, starający się nad wszystkim panować, wszystko mieć pod kontrolą. I tak grają gliwiczanie - spokojnie przygotowują atak, jeśli nie można jedną stroną, to przenoszą piłkę na drugą. Momentami jest to nawet zbyt przewidywalne, ale w piątek wystarczyło na Cracovię. Przede wszystkim dlatego, że "Pasy" nie tylko były słabe w ataku, ale tez popełniały proste błędy w obronie. Jak przy straconej bramce już w siódmej minucie. Ivan Fiolić, który nawet dobrze rozpoczął piątkowe spotkanie, zagrał piłkę wszerz. Przejął ją Gerard Badia i od razu podał prostopadle w kierunku Jakuba Świerczoka. Mimo że napastnik Piasta znajdował się na własnej połowie, to Dawid Szymonowicz zrobił krok do tyłu, jakby chcąc łapać go na spalonego, a potem już nie miał szans, aby dogonić rywala. Świerczok wykazał się też w polu karnym, gdzie spokojnie ograł Karola Niemczyckiego i posłał piłkę w kierunku bramki. Sytuację próbował jeszcze ratować wracający Ivan Marquez, ale zarówno Hiszpan, jak i futbolówka, znaleźli się w siatce. Będą pracować w przerwie Druga bramka dla gospodarzy to znowu przyspieszenie Badii podaniem i dobre zachowanie Dominika Steczyka, który świetnie przymierzył z narożnika pola karnego. Naprzeciw niego był Diego, który w przerwie zastąpił po raz kolejny zupełnie bezproduktywnego Cornela Rapa. Nie przeczę, Rumun jest aktywny, choć to obrońca, biega za każdą akcją do przodu, ale nic z tego nie wynika, a jego dośrodkowania wołają o pomstę do nieba. Boli tym bardziej, że Cracovia ma tak grać, czyli często centrować w pole karne rywala. - Sytuacja jest dla nas trudna. Podczas przerwy w rozgrywkach musimy jeszcze lepiej popracować nad elementami, które nam szwankują - powiedział Probierz na pomeczowej konferencji prasowej. Patrząc na to, jak gra jego drużyna w tym roku, to piłkarze "Pasów" będą pracować nad... wszystkimi.Cracovia ma jednak szczęście, że w tym sezonie spada tylko jeden zespół i również słabo punktują dwa beniaminki - Stal i Podbeskidzie, dlatego zdobywcy Pucharu Polski z ubiegłego sezonu wciąż znajdują się na miejscu, które gwarantuje pozostanie w PKO BP Ekstraklasie. Tylko jak długo można kusić los? Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO BP Ekstraklasy