Obu zawodników krakowski klub chciał zatrzymać, ale nie mógł sprostać oczekiwaniom finansowym. Finowi kończyła się umowa a w Hannoverze miał dostać bardzo wysoką pensję jak na polskie warunki - około 80 tys. euro. Rózga ma jeszcze ważny kontrakt z krakowskim klubem do czerwca 2026 roku. Nie chciał jednak go przedłużyć. Jasne więc było, że dla Cracovii to ostatni dzwonek, by zarobić na utalentowanym młodzieżowcu. Choć nie bez skazy. Rózga był bowiem w czwórce zawodników (jeszcze Jan Łabędzki, Oskar Tomczyk i Filip Wolski), którzy zostali przyłapani na spożywaniu alkoholu podczas mistrzostw świata do lat 17. A o skali talentu zawodnika świadczy fakt, że jeszcze przed ukończeniem 17 lat zadebiutował w Ekstraklasie. Rózga został ukarany odesłaniem do ligi juniorów, ale szybko wrócił do łask szkoleniowców. W poprzednim sezonie u trenera Dawida Kroczka był podstawowym zawodnikiem. Pokazał, że wyciągnął wnioski z wydarzeń w Indonezji. Na 29 występów 21 razy był w podstawowym składzie. Zdobył dwa gole i zaliczył trzy asysty. Zwrócił uwagę na siebie zagranicznych klubów. Mateusz Dróżdż, prezes Cracovii, przyznał, że do klubu trafiła poważna oferta. - Liczymy się z tym, że dojdzie do sprzedaży Filipa Rózgi, bo dostaliśmy ofertę. I są też zapytania o kilku innych zawodników - mówił w wywiadzie udzielonym Interii. Jak nam się udało ustalić w źródłach zagranicznych, transfer jest już bardzo bliski finalizacji. Wszystko jest niemal ustalone i brakuje już właściwie tylko podpisów. Wbrew pogłoskom w innych mediach Rózga nie trafi jednak do ligi niemieckiej, choć w tym kraju też mówi się w tym języku. Ofertę sięgającą 2 milionów euro złożył klub z ekstraklasy austriackiej.