Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Cracovia - Sandecja Nowy Sącz! Relację z meczu Cracovia - Sandecja na urządzenia mobilnych "Pasy" odniosły czwarte zwycięstwo z rzędu i zbliżyły się do awansu do czołowej "ósemki". Sandecja w tym roku jeszcze nie wygrała, ale w Krakowie sprawiła o niebo lepsze wrażenie niż w poprzednich meczach. W drugiej połowie doszło do potężnego zderzenia głowami Antoniniego Czuliny i Dawida Szufryna. Pomocnik "Pasów" miał rozciętą głowę, przez co musiał opuścić boisko, choć wszedł na nie ledwie chwile wcześniej. Szufryn był nie lada twardzielem. Początkowo się nie ruszał, ale pozbierał się, dostał okład lodowy na głowę i wrócił do gry, a za moment próbował główkować! Co za twardziel! Trener Sandecji Kazimierz Moskal zrobił niemal wszystko, by jego zespół tego meczu nie przegrał. Zmienił bramkarza (Dawid Pietrzkiewicz za Michała Gliwę) i przestawił ekipę do gry trójką z tyłu. Wszystko po to, by zatrzymać asa atutowego Cracovii - Krzysztofa Piątka. Sandecja broniła się głęboko i wypadała do szybkich kontr, napędzanych głównie przez Zbigniewa Małkowskiego. Gdyby tylko Filip Piszczek i Patrik Mraz mieli lepiej nastawione celowniki, to po akcjach lewą flanką sądeczanie mogli prowadzić po pół godzinie gry. Cracovia jednak dominowała i wykorzystywała całą szerokość boiska, by zdemontować defensywę gości. W ten sposób też gospodarze objęli prowadzenie w meczu. Javier Hernandez podał na lewo do Michala Siplaka, ten dośrodkował na bliższy słupek, a Piątek zagłówkował szczupakiem i piłka, po rękach Pietrzkiewicza, wpadła do bramki. - Ciężko było, obrońca był blisko, ale szczupakiem go wyprzedziłem i nawet nie widziałem jak ta bramka padła, grunt, że padła - podkreślił Krzysztof Piątek. - Musimy poprawić grę w drugiej połowie i zrobimy to - deklaruje Patrik Mraz. - Ciężko było, obrońca był blisko, ale szczupakiem go wyprzedziłem i nawet nie widziałem jak ta bramka padła, grunt, że padła - podkreślił Krzysztof Piątek. W drugiej połowie wydawało się, że "Pasy" rozstrzygnęły rywalizację w 77. min, gdy po podaniu z rzutu wolnego Javiera Hernandeza piłka trafiła pod nogi Piątka, a ten z ostrego skierowałby piłkę do siatki, ale tuż przed bramką dobił ją Milan Dimun i to jemu zapisano gola. Cracovia prowadziła 2-0 i miała spokój, jednak błyskawicznie, po podaniu z rzutu rożnego Macieja Małkowskiego, strzałem głową z pięciu metrów kontaktowe trafienie dał gościom Filip Piszczek. Sandecja do końca próbowała wyrównać, ale nie miała armat. Po meczu powiedzieli: Kazimier Moskal (trener Sandecji Nowy Sącz): "Gratuluję Cracovii zwycięstwa. My wciąż nie możemy się przełamać, ale nie można tego zrobić, jeśli się traci takie bramki. Pretensje możemy mieć tylko do siebie, nie szukamy winnych obok. W pierwszej połowie dość dobrze broniliśmy się i Cracovia nie miała pomysłu, jak zdobyć bramkę, ale nie było nas z przodu. Nie utrzymywaliśmy się przy piłce, nie wyprowadzaliśmy kontrataków. Przypominam sobie tylko jedną groźniejszą okazję po strzale Patrika Mraza. Tak naprawdę zaczęliśmy grać po drugiej straconej bramce. - Wszyscy zawodnicy, którzy są w kadrze trenują po to, aby grać. Zmiany w bramce dokonałem dlatego, że chciałem dać Michałowi Gliwie możliwość zresetowania się, a poza tym Dawid Pietrzkiewicz dobrze prezentował się na treningach. Nie chcę oceniać indywidualnie zawodników, bo liczy się zespół i jakie wyniki osiąga, my przegraliśmy 1-2. - Zmieniliśmy dzisiaj ustawienie taktyczne, mieliśmy zagrać trochę inaczej, bardziej defensywie. To był pomysł, który miał zaskoczyć Cracovię i dać nam szansę w kontratakach. Nie byliśmy jednak w stanie tego wykorzystać". Michał Probierz (trener Cracovii): "To było najtrudniejsze dla nas spotkanie, ale wiedziałem, że tak będzie. Przed meczem wszyscy dopisywali nam trzy punkty, a tu pojawiła się presja, gdyż inne wyniki dobrze się dla nas ułożyły, do tego doszła fatalna pogoda. Dla nas najważniejszy był wynik. My o tym meczu już zapominamy, teraz liczy się regeneracja, bo czekają nas dwa ciężkie mecze z Bruk-Betem i Zagłębiem Lubin. Chwała zawodnikom, że wygrali. - Sandecja zmieniła ustawienie, nastawiła się na defensywę, więc wiadomo było, że o bramki będzie ciężko. Nam brakowało trochę cierpliwości, graliśmy za wolno. Mimo to uważam, że prowadziliśmy do przerwy zasłużenie. Potem mieliśmy jeszcze dwie okazje i można było "zamknąć" ten mecz. W końcu strzeliliśmy drugiego gola, ale zaraz straciliśmy bramkę i doprowadziliśmy do dramaturgii. Udało się jednak utrzymać prowadzenie. Teraz mamy wszystko w swoich rękach. Wygramy dwa mecze i jesteśmy w ósemce". Michał Białoński Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!