Wszystko zaczęło się od tego, że kilku fanów Polonii Warszawa po meczu przeskoczyło ogrodzenie, by przedostać się do dziękujących im za doping piłkarzy, przybić z nimi tzw. "piątki". Ochrona nie mogła pozwolić na obecność intruzów na boisku. Zainterweniowała gazem i zatrzymała dwóch kibiców przyjezdnych. Uwięzienie kolegów nie spodobało się pozostałym kibicom Polonii, którzy chcieli pospieszyć im na pomoc, ale nie zdołali sforsować wysokiej bramy oddzielającej sektor dla przyjezdnych od pozostałch sektorów. Choć krewcy kibice rozkołysali bramę, ochroniarze nie interweniowali, tylko czekali na wsparcie policji. - Spokojnie, czekamy, nie wkraczamy. Policja już jedzie - informował przez radio dowódca ochrony. "Musieliśmy interweniować w zdecydowany sposób, wszyscy patrzą nam na ręce. Przed Euro 2012 wszystkie mecze w Polsce są czujnie obserwowane. A taki incydent, jak wtargnięcie na murawę, to na imprezie masowej najgorsze, co może się zdarzyć. Ci kibice, którzy przedostali się na murawę teraz proszą, żeby ich puścić i obiecują, że to był ostatni taki wyskok" - przyznał w rozmowie z Interia.pl jeden z pracowników ochrony na stadionie Hutnika Kraków.