Michał Białoński, eurosport.interia: Jaka jest pana reakcja na zadymę, która ugodziła w klub i za którą klub słono zapłaci? Janusz Filipiak, prezes i właściciel Cracovii: Te zajścia ugodziły w klub i ugodziły we mnie. Przeżywałem to, nie oczekiwałem tego. Trochę byłem przygotowany, bo ostatnio praktycznie na każdym meczu były race. Obawiałem się, że kibice Cracovii będą chcieli pokazać, że są lepsi w tych racach. I niestety tak się stało. Nie oczekiwałem, że będą chcieli być aż tak bardzo niż inni. Dla mnie osobiście, nie jako prezesa to jest duża porażka. Na prowadzenie klubu wydaje się dużo pieniędzy, pochłania to dużo emocji, a później to jest marnowane. Przeżył to wcześniej Cupiał, gdy "Misiek" rzucał nożem w momencie, w którym mieli wejść do Ligi Mistrzów, przeżyli to Weichert z Walterem, gdzie ich prawie poboli na treningu. Przeżyli to inni właściciele i niestety ja to odczuwam w ten sam sposób. Przegraliśmy 1-4, Wisła piłkarsko triumfuje. W ciągu tych 14 lat prezesury zauważyłem pewną prawidłowość: jeżeli jest antydoping, to my mamy problemy z wygrywaniem. Kibice, zamiast robić wrzawę, napędzać ataki drużyny, żyją swoim życiem, tylko te swoje antywiślackie dopingi prowadzą. To są moje wrażenia na platformie osobistej. Jestem bardzo rozczarowany. Na pewno nie zdołowany, bo to nie moja natura, ale ciężko jest. Ale gdzie jest jakaś odpowiedzialność, bo płacicie sporo za firmy ochroniarskie, a jednak wniesiono potężne ilości pirotechniki. Ochrona nie reagowała, gdy wyrzutnie były instalowane, a później rozpoczęto strzelanie w ludzi. - My jako klub nie uciekamy od swojej części odpowiedzialności. Ogłosiliśmy to w komunikacie. Teraz jest przerwa zimowa, będziemy nad tym myśleć. Na wiosnę wyjdziemy z propozycjami gotowych rozwiązań. Próba przerzucenia całej odpowiedzialności na kluby nie jest dobrym rozwiązaniem. Odpowiedzialni są wszyscy: klub, ale też policja i wy - media. Nie szukacie rzeczywistych przyczyn, żyjecie sensacją. Winny jest także PZPN, który, trzeba sobie to wyraźnie powiedzieć, po prostu, najzwyczajniej w świecie, zarabia na tych rozróbach. Największym wygranym rozrób jest PZPN. Kluby płacą jak za zboże. Jak ja bym był skarbnikiem PZPN-u to nawet bym sponsorował te rozróby, żeby potem najwięcej tych kar było. Oczywiście, przesadzam, ale to mniej więcej w ten sposób wygląda. Kolejny problem jest taki, że ja jako prezes nie mam żadnych narzędzi, aby wyegzekwować porządek na stadionie. My nie mamy policji, ani sądów. A zapis monitoringu przekazujemy, robimy wszystko tak, jak należy. Ja chcę zapytać, dlaczego ci ludzie, którzy przebywali w zdefiniowanym sektorze, nie zostali od razu na miejscu aresztowani? To było proste. Mamy stadion, wyjścia. Była prosta sprawa: zatrzymać ich wszystkich i zacząć wyjaśniać. Z tego, co ja wiem, oni sobie spokojnie wyszli i jaki jest wpływ klubu na tę sytuację? Choć podkreślam, my nie uciekamy od odpowiedzialności. Winni są także politycy. Niektórzy z nich dają ciche przyzwolenie. Ale jakim cudem wniesiono takie ilości pirotechniki? Gdzie była ochrona? - Niech mi pan powie, gdzie była ochrona na Legii, na której meczu ostatnio mecz był trzy razy przerwany z powodu rac? Gdzie była ochrona na Śląsku i gdzie była ochrona na Piaście, gdy rzucili w Malarczyka? Jeszcze raz podkreślam: zrzucanie odpowiedzialności na zarząd Cracovii za wczorajsze wydarzenia to jest zły kierunek szukania rozwiązania. My nie mamy narzędzia wyegzekwowania porządku na stadionie. Jest szereg organizacji, które za ten porządek odpowiadają i one muszą nam pomóc. Pytajcie firmy ochroniarskiej, a nie mnie o to, dlaczego nie przeszukała dobrze wchodzących na stadion. A może lepiej znaleźć inną firmę pilnującą porządku? - Wypowiedzieliśmy. Wcześniej był "Komandos", który uciekał przed kibicami. To się łatwo mówi. Jakie jest wyjście z tej sytuacji?- Moje osobiste zdanie jest takie, że podobnie jak w innych krajach, policja powinna wziąć odpowiedzialność za porządek na stadionie, a nie firmy ochroniarskie. Płacimy jak za zboże firmom ochroniarskim, jesteśmy ich zakładnikami, a policja, która ma instrumenty i prawem jest upoważniona do pilnowania porządku, czeka poza stadionem. Dlatego powinno być tak jak jest w Anglii, gdzie jest steward, ale z drugiej strony, jeśli dochodzi do takiej sytuacji, jak wczoraj u nas, to natychmiast wkracza policja i aresztuje winowajców. Mnie się to w głowie nie mieści, dlaczego wczoraj osoby, które strzelały, nie zostały zatrzymane. Michał Białoński