Gdy w ostatnim programie meczowym "Pasów" ogłoszono, że jesteśmy świadkami najlepszego startu Cracovii w XXI wieku, niejednemu trenerowi woda sodowa zaszumiałaby w głowie. Niejednemu, ale nie Probierzowi. Pan Michał był już przecież o krok od zdobycia mistrzostwa Polski z Jagiellonią, ale gdy się to nie udało, okrzyknął najważniejsze w polskiej piłce trofeum "Pucharem Maja". Probierz jest jak Don Kichot polskiej piłki. On się nigdy nie poddaje. Tym razem z Cracovią zaatakuje jeszcze raz mistrzostwo Polski, a jeśli się nie uda, to po wakacjach zrobi to ponownie.- Nie wyobrażam sobie, żeby nie walczyć o mistrzostwo. Czy pracowałem w Polonii Bytom, Widzewie, Lechii, czy w w Cracovii - próbujemy. Walczymy o najwyższe cele, tylko tak można osiągnąć coś w sporcie, choć życie płata różne figle - wykłada swą filozofię Probierz.Zespół z Kałuży punktuje dobrze od początku sezonu, ale ostatnio też gra coraz lepiej. Duża ruchliwość piłkarzy, groźne stałe fragmenty gry - wszystko to powoduje, że to właśnie "Pasy" najbardziej depczą po piętach liderującej Pogoni. - Jesteśmy wyżej w tabeli, ale ja twardo stąpam po ziemi, nie fruwam w obłokach. Wiem, że przyjdą trudne momenty, ale pocieszające dla nas jest to, że potrafimy narzucić swój styl gry i cierpliwie dążymy do strzelania goli od pierwszej do 90. minuty - szczyci się trener Cracovii.Zajęcie pozycji lidera na kilka kolejek go nie interesuje.- Liderowanie na chwilkę nic nie daje. To tak jakby był pan z Sharone Stone na chwilkę, a później by pana zostawiła - w swoim stylu Michał Probierz odpowiedział na pytanie o to, czy właściciel i prezes klubu prof. Janusz Filipiak mobilizuje zespół w walce o atak na fotel lidera. Cracovia ma drobny problem w meczach wyjazdowych - właśnie pod tym względem ustępuje prowadzącym w lidze "Portowcom". Gdyby uwzględnić mecze tylko na wyjazdach, czołówka PKO Ekstraklasy prezentuje się następująco:1. Pogoń 2,12 pkt/mecz 2. Legia 1,63 pkt/mecz 3. Cracovia 1,57 pkt/mecz 4. Lechia 1,57 pkt/mecz 5. Śląsk 1,50 pkt/mecz6. Piast 1,37 pkt/meczKrakowianie pałają chęcią rewanżu za niespodziewaną porażkę z beniaminkiem 1-2, jakiej doznali u siebie, w drugiej kolejce.- To najtrudniejszy mecz, bo wszyscy myślą, że wygramy łatwo, gładko i przyjemnie. Tymczasem ŁKS ma swój styl, momenty dobre przeplata z tymi gorszymi, jak każdy w lidze. Na ŁKS-ie kibice są głośni, atmosfera jest gorąca, ławki rezerwowe blisko trybun. W naszej lidze nie ma luźnych meczów i pokazała to Korona, która wygrała z liderem - argumentuje trener i wiceprezes Cracovii. Probierz umiejętnie żongluje składem, ma liderów w osobie Rafy Lopesa, Janusza Gola, czy Sergiu Hanki, ale też korzysta z szerokiej ławki. Aż 18 piłkarzy rozegrało ponad bądź około 50 procent wszystkich minut, jakie były do rozegrania od początku sezonu. Na dodatek ma piłkarzy w kwiecie wieku, a nie tych u schyłku kariery. Wyjątek stanowią Ołeksij Dytiatjew (31 lat) i Janusz Gol (34). O ile dorobek Sergiu Hanki jest solidny - pięć goli, to na drugim skrzydle wydaje się, że Mateusz Wdowiak nie wykorzystuje potencjału strzeleckiego. Jest bardzo szybki - pod tym względem top Ekstraklasy, sporo biega, ostatnio poprawił odbiór piłki, jednak za mało strzela. Jego dorobek to gol i trzy asysty. - U Mateusza nie trzeba budzić potencjału, on już jest obudzony. Ci, którzy go krytykują zapominają, że miał przez półtora miesiąca kontuzję - broni swego piłkarza Probierz. - Ja jestem z niego zadowolony, robi postępy. Mamy wielu zawodników, którzy wchodzą z ławki i dobrze się spisują, jak ostatnio Diego, który strzelił bramkę. Początek sezonu w ofensywie należał do Bojana Czeczaricia, w gazetach określano go największym wygranym obozu przygotowawczego. Skończyło się tak, że wypadł z pierwszego składu po pierwszych dwóch kolejkach, a pełne mecze rozegrał tylko w Pucharze Polski (4-2 z Jagiellonią i 3-2 z Bytovią), w których zdobył po jednym golu. Do tego zaliczył jeszcze trzy "ogryzki" ligowe (20 minut z Arką, 13 z Górnikiem i 29 z "Jagą"), jednak w pozycji cyfry - bramki i asysty w Ekstraklasie widnieje mu zero. Probierz nie da jednak powiedzieć złego słowa na Serba.- Bardzo dobrze go postrzegam. W Pucharze Polski zdobył dwie ważne bramki. Bojan, obojętnie co by nie zrobił, to zawsze będzie negatywnie oceniany, bo taki czasami jest los piłkarzy. Z Jagiellonią grał bardzo dobrze. Teraz musi walczyć o miejsce w składzie. Zresztą jak każdy - uważa trener "Pasów".Jakież by mogły być wyniki i gra piłkarzy Cracovii, gdyby ich trener nie marnował czasu ani energii na wyimaginowane wojenki. A to na Twitterze palnie ktoś coś niedopuszczalnego, a to ten dziennikarz dał nieodpowiedni tytuł, a wśród redakcji na odległość potrafi wyczuć te "za bardzo wiślackie". W ustach byłego trenera Wisły ten ostatni zarzut brzmi bardzo mało wiarygodnie. Michał Białoński