Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Cracovia to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych zespołów w lidze, który "potrafi wygrać w dobrym stylu, a w kolejnym spotkaniu zaprezentować się słabo i gładko przegrać". Te słowa wypowiedział przed spotkaniem trener Miedzi Legnica Dominik Nowak, który sam miał niewiele powodów do zadowolenia. Beniaminek nie zasmakował zwycięstwa od dwóch miesięcy i znalazł się w strefie spadkowej. Dodatkowo przetrzebiona licznymi kontuzjami drużyna liczyła, że fatalną passę przełamie przy ulicy Kałuży w 14. Kolejce Ekstraklasy, tyle że "Pasy" były na fali wznoszącej, zdobywając sześć punktów w dwóch ostatnich spotkaniach, po pokonaniu Górnika Zabrze i Koronę Kielce. Mimo to różnica w dorobku obu drużyn była minimalna, bo wynosiła tylko jeden punkt. Rozbity przed tygodniem przez Śląsk Wrocław 0-5 zespół Miedzi zaczął od groźnego strzału Petteriego Forsella w drugiej minucie, który próbował zaskoczyć z dystansu Michala Peszkovicza. Mocno uderzona piłka poleciała jednak nieznacznie obok lewego słupka bramki Słowaka. Cracovia dobrą akcją odpowiedziała w 5. minucie, gdy uruchomiony prostopadłym podaniem od Sergeia Zenjova Mateusz Wdowiak nawet zdobył gola, ale był na pozycji spalonej, co od razu nie umknęło uwadze sędziego liniowego. Bramką dla gospodarzy zapachniało w 9. min, gdy do prostopadłej piłki zagranej przez Janusza Gola wyszedł Zenjov. Pomocnik "Pasów" oddał dobry strzał z trudnej pozycji z ostrego kąta, ale bardzo dobrą interwencją przy bliższym słupku popisał się Anton Kanibołocki. Wysoki i agresywny pressing Cracovii opłacał się, bo miejscowi mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki, a akcje gości sprowadzały się tylko do sporadycznych kontr, którym brakowało ostatniego podania lub strzału. Natomiast w grze "Pasów" dłuższymi fragmentami brakowało jakości, właściwych decyzji, a także szczęścia, jak wtedy, gdy Borja Fernandez mógł zaskoczyć własnego bramkarza. Wymownym obrazkiem niech będzie strzał z 23. minuty nabiegającego wzdłuż pola karnego Wdowiaka, który uderzył panu Bogu w okno. Gol powinien paść minutę później po naprawdę efektownej akcji "Pasów". Po kluczowym zagraniu Wdowiaka wywiązało się wielkie zamieszanie w polu karnym, ale ani Zenjov, ani Marcin Budziński nie pokonali z najbliższej odległości Kanibołockiego, wspieranego przez ofiarnie interweniujących defensorów. Nie popisał się zwłaszcza "Budzik", trafiając wprost w Ukraińca. Po półgodzinie gry z rzadka zagrażający bramce Peszkovicza legniczanie stworzyli dobrą okazję. Henrik Ojamaa okiwał na prawej stronie Michala Siplaka i posłał mocną piłkę w pole karne, ale z futbolówką, będąc kilka metrów przed linią bramkową, minął się Fabian Piasecki. Po dość intensywniejszym początku tempo gry zaczęło spadać, ale goście wciąż popełniali poważne błędy w ustawieniu, narażając się na groźne akcje. Po stronie "Pasów" jednak nadal brakowało wykończenia, jak wtedy, gdy świetnie uruchomiony Budziński, wychodzący pod presją obrońcy na czystą pozycję, nie zdołał pokonać Kanibołockiego z ostrego kąta. Dzięki temu ukraiński golkiper sumiennie zapracował na miano bohatera pierwszej połowy. Podopieczni trenera Nowaka z upływem minut mieli coraz więcej do powiedzenia i w końcu doczekali się pierwszego celnego strzału na bramkę w wykonaniu Forsella w 43. (!) minucie. Napastnik Miedzi ładnie odwrócił się w polu karnym, ale strzelił wprost w Peszkovicza, który pewnie złapał piłkę do "koszyczka". Pierwsza odsłona tylko potwierdziła, dlaczego obie drużyny w tym sezonie plasują się na dole tabeli Ekstraklasy. Z szatni na drugą połowę już nie wyszedł niewidoczny w pierwszej odsłonie Airam Cabrera, a decyzją trenera Michała Probierza zastąpił go Filip Piszczek. 23-latek w pierwszej dobrej sytuacji znalazł się po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Dąbrowskiego, ale z ok. 10 metrów oddał strzał głową w środek bramki, tam gdzie ustawiony był Kanibołocki. Pięć minut później w bliźniaczej sytuacji, tyle że po wrzutce Dąbrowskiego z rzutu rożnego, piłka po strzale głową Piszczka została wprowadzona w kozioł, lecz poszybowała nad poprzeczką. Cracovia powinna objąć prowadzenie w 67. minucie, ale koszmarnie kilka metrów przed bramką zachował się Siplak. Obrońca "Pasów" dał szansę bramkarzowi Miedzi, by ten popisał się nieprawdopodobną interwencją, ratując swój zespół przed wydawało się pewnym golem. Legniczanie mogli skarcić "Pasy" za sprawą wprowadzonego z ławki Wojciecha Łobodzińskiego, który miał wyborną okazję w polu karnym po dośrodkowaniu Artura Pikka, ale nie trafił czysto w piłkę. Niedługo później wymagający strzał z ok. 20 metra oddał Łukasz Garguła, lecz czujnie zachował się między słupkami Peszkovicz, wybijając futbolówkę. Bramkarz gospodarzy poradził sobie także z techniczną próbą z rzutu wolnego Forsella, gdy uderzona nad murem piłka zmierzała przy bliższym słupku. Widząc szansę na zdobycie zwycięskiego gola trener Probierz w 81. minucie wyczerpał limit zmian, wprowadzając z ławki Michała Helika i Serdera Serderowa. W doliczonym czasie gry obrazu indolencji dopełnił po raz drugi Siplak, który po dośrodkowaniu Dąbrowskiego fatalnie "urwał" się przy próbie strzału. Defensor "Pasów" nie mógł odżałować, że zmarnował taką okazję na wagę trzech punktów. AG Po meczu powiedzieli: Dominik Nowak (trener Miedzi Legnica): "Wywalczony punkt to dla nas połowiczny sukces, bo trzy zawsze bardziej cieszą, a zwycięstwo to puenta piłki nożnej. W pierwszej kolejności chciałbym podziękować całej drużynie. Dzisiaj byliśmy zespołem skonsolidowanym, zdeterminowanym, skoncentrowanym i skoncentrowanym na realizacji naszych założeń taktycznych. Po meczach, w których traciliśmy dużo bramek, dwa ostatnie, bo w środę w Pucharze Polski, zagraliśmy bez strat. Cracovia miała swoje sytuacje, wysoko oceniam występ Antka (Anton Kanibołocki - przyp.), który w kilku sytuacjach stanął na wysokości zadania. Wiedzieliśmy, że siłą Cracovii są stałe fragmenty gry i szybkie przejście do ataku. Nie ustrzegliśmy się błędów i to mogło się dla nas źle skończyć. - W tym meczu było dużo walki, piłkarskiej jakości trochę brakowało. Punkt na wyjeździe należy jednak szanować. Musieliśmy mentalnie odbudować zespół. Wstawanie z kolan też jest bardzo ważne w piłce nożnej". Michał Probierz (trener Cracovii): "Wczoraj zaczęły się nasze problemy, bo Javi Hernandez zszedł z treningu z kontuzją i musieliśmy zmienić ustawienie. Zdecydowaliśmy się postawić na Marcina Budzińskiego, który grał w środę w Pucharze Polski. Przed przerwą graliśmy bardzo dobrze, ale brakowało tej kropki nad i. Trafiliśmy w bramkarza lub strzelaliśmy obok słupka. Takie mecze są bardzo trudne, bo w pewnym momencie górę u zawodników wzięły emocje i można nas było skontrować. Dlatego trzeba było skorygować ustawienie, bo choć bardzo chcieliśmy wygrać, to przede wszystkim tego spotkania nie należało przegrać. Cieszy, że kolejny mecz zagraliśmy na zero z tyłu". Cracovia - Miedź Legnica 0-0 Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Ołeksij Dytiatjew, Niko Datković, Michal Siplak - Janusz Gol, Damian Dąbrowski - Sergei Zenjov, Marcin Budziński (80. Michał Helik), Mateusz Wdowiak (81. Sierdier Sierdierow) - Airam Cabrera (46. Filip Piszczek). Miedź Legnica: Anton Kanibołocki - Paweł Zieliński, Grzegorz Bartczak, Fran Cruz, Artur Pikk - Łukasz Garguła (76. Mateusz Piątkowski), Adrian Purzycki, Borja Fernandez (89. Aleksandar Miljković) - Henrik Ojamaa, Petteri Forsell, Fabian Piasecki (69. Wojciech Łobodziński). Żółte kartki: Damian Dąbrowski - Borja Fernandez, Fran Cruz. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 4 239. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!