Piłkarski mecz to ma być święto. I tak przeważnie jest, ale pandemia koronawirusa zmieniła bardzo dużo. Już wcześniej zdarzały się mecze bez udziału kibiców, ale tak było ze względu na kary. Teraz piłkarze wrócili do gry, ale, przynajmniej na razie, spotkania będą się odbywać przy pustych trybunach. Normalnie, jak jechałem na Cracovię, to w drodze czasami spotykałem kibiców tego klubu. Często bywali już w dobrym humorze. Przed niedzielnym meczem z Jagiellonią niczego takiego nie było. To samo pod stadionem. Kolejki do kas, a potem do bram były normalnością. Dzisiaj wszędzie było pusto. W wyznaczonym miejscu odebrałem akredytację, która teraz będzie przyznawana dziennikarzom na każdy kolejny mecz, bo wszystkie dotychczasowe zostały anulowane, potem przed wejściem na sektor, ale w inny miejscu, niż dotychczasowa trybuna prasowa, obowiązkowa dezynfekcja rąk. Chociaż od 30 maja nie ma obowiązku noszenia maseczek w miejscu publicznym, to klub prosił, aby mieć zakryte twarze. Pusty stadion sprawiał trochę przygnębiające wrażenie. Na trybunach zamiast kibiców siedzieli piłkarze rezerwowi w odstępach, a same sektory były oddzielone taśmami z napisami "zakaz przejścia".