Cracovia, pokonując Jagiellonię, wyrównała swój rekord - siedem ligowych zwycięstw z rzędu. Po raz pierwszy zdarzyło jej się to w 1948 r., gdy kroczyła po ostatnie mistrzostwo Polski. Podopieczni Michała Probierza nie wyglądają na takich, którzy mieliby się szybko zatrzymać w wygrywaniu, a wręcz przeciwnie - grają szybko, zdecydowanie, wytrzymują mecze kondycyjnie, nie pękają przed nikim. Najpierw poskromili na wyjeździe urzędującego mistrza Polski Legię, by w następnej kolejce, w minioną niedzielę, odprawić bez punktów wicemistrza - Jagiellonią. Skąd się wzięła taka forma, na czym polega tajemnica zwycięstw, opowiada Interii dynamiczny skrzydłowy "Pasów" Mateusz Wdowiak. - Zdecydowanie mamy zamiar poprawić ten rekord. Już w następnym meczu z Wisłą Płock chcemy zwyciężyć, aby jeszcze bardziej wyśrubować rekord wygranych z rzędu. Jaka jest tajemnica? Ciężko pracowaliśmy na tę serię. Wiedzieliśmy, co należy robić na treningach. Wykonywaliśmy to konsekwentnie i w końcu efekty przyszły. - Początek sezonu mieliśmy niemrawy, ale wierzyliśmy w to, co robimy - przypomina Mateusz. Całe pokolenia kibiców i piłkarzy "Pasów" czekały na zwycięstwo nad Legią w Warszawie. To poprzednie zdarzyło się Cracovii w 1951 r. i pamiętała je jeszcze tylko garstka najstarszych kibiców ekipy z ul. Kałuży. - Fajne jest to, że zdobywamy punkty, a jednocześnie zapisujemy nową kartę historii klubu. Mam nadzieję, że na wiele lat to będzie zapamiętane. Okazuje się, że po to się również trenuje, aby tworzyć nową historię klubu - zauważył piłkarz. Zwycięska seria, a do tego akcja w mediach społecznościowych z udziałem: Krzysztofa Piątka, Bartosza Kapustki, Mateusza Klicha doprowadziły do tego, że przy Kałuży na spotkaniu z białostocczanami zasiadło rekordowe ponad 11 tys. kibiców. Dotychczas najlepszą frekwencją było 8123 ze spotkania z Legią. Zapytaliśmy Wdowiaka o to, co bardziej przyczyniło się do poprawy stadionowej frekwencji - apele gwiazd czy seria zwycięstw i dobra gra zespołu? - Sądzę, że prawda leży gdzieś pośrodku. Na pewno to, że wygrywamy mecz za meczem przyciąga, ale też osobistości, które pan wspomniał dodatkowo zachęciły fanów. Nic, tylko dalej łączyć równie udanie dobrą grę z pracą marketingu. Jeśli dalej osoby, które w "Pasach" się wybiły i teraz pływają na głębszych wodach, będą zachęcały kibiców, to w każdym kolejnym meczu frekwencja będzie podobna, a może nawet wyższa - ma nadzieję Mateusz Wdowiak. Gdy trener Probierz na konferencji przedsezonowej zapowiedział walkę o mistrzostwo Polski, uznano go za szarlatana, tym bardziej, że start w piłkarską jesień był dla "Pasów" fatalny, a pierwsze zwycięstwo udało się osiągnąć dopiero w 9. kolejce, 22 września, właśnie w starciu z Wisłą Płock (3-1), na rewanż z którą krakowianie teraz się wybierają. Seria porażek i remisów zamieniła się w zwycięski marsz. Dziś zespół Probierza ma już tylko sześć punktów straty do wicelidera, a na dodatek wygrał z nim dwumecz. Pewnie nikt się nie puknie w głowę, gdy przypomni sobie przedsezonową deklarację trenera o walce o krajowy prymat. - Koncentrujemy się z meczu na mecz, natomiast wiadomo, że po tak dobrej serii można liczyć na zdobycze punktowe. Naszym celem jest systematyczne przybliżanie się do czołówki Ekstraklasy, ale teraz skupiamy się na meczu z Wisłą Płock - zapewnia Mateusz. Zobacz szczegóły z Ekstraklasy! Michał Białoński