Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Cracovia - Legia Warszawa Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Cracovia - Legia Układ był prosty - wygrana z wicemistrzem Polski dawała "Pasom" pierwsze miejsce w tabeli, o którym trener Michał Probierz i prezes Janusz Filipiak marzą od czasu, gdy rozpoczęli współpracę. "Sprawdzam" powiedział jednak nie byle kto, bo najbardziej utytułowany polski zespół ostatnich lat. I okazało się, że tym razem Legia miała więcej argumentów niż krakowianie. W pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, że przy Kałuży właśnie rozgrywany jest hit Ekstraklasy. Gdyby nie 13 tysięcy widzów i przeciwnik w postaci 13-krotnego mistrza Polski, to pierwsza część mogłaby kandydować do jednych z najsłabszych w tej kolejce. Cracovia walczyła o pozycję lidera, Legia o zmazanie plamy po ostatniej porażce w Płocku, tymczasem spotkanie układało się na typowe 0-0. Nikomu specjalnie nie zależało na atakach, choć trochę częściej piłkę przy nodze mieli zawodnicy Legii, ale niewiele z tego wynikało. Wszystko pozmieniało się w 33. minucie. Na sektorze Cracovii odpalono race, więc nie wszyscy kibice zobaczyli, co wydarzyło się pod bramką "Pasów". A tam David Jablonsky (wszedł na boisko chwilę wcześniej za kontuzjowanego Niko Datkovicia) powalił w polu karnym Jarosława Niezgodę. Sędzia bez wątpliwości podyktował rzut karny, z którego Niezgoda pokonał Michała Peszkovicza. "Pasy" spróbowały się odgryźć dopiero tuż przed przerwą. Strzał Cornela Rapy został jednak zablokowany, a Oleksija Dytiatjewa minął słupek bramki wicemistrzów Polski. To zapowiadało jednak, że grę ofensywną gospodarzy w przerwie w końcu może uda się poukładać. Jakiś pomysł na ataki może był, ale nagle fatalny błąd popełnili defensorzy. Najpierw piłkę próbował wybić Rapa, później Dytiatjew, ale za każdym razem trafiali w Luquinhasa. W ten sposób piłka trafiła do Waleriana Gwilii, a ten strzałem w długi róg nie dał szans Peszkoviczowi. Kibice byli w szoku, a Probierz nie mógł uwierzyć w to, co się wydarzyło i ze złości aż uderzył w ławkę dla rezerwowych. Po tej bramce Legia się uspokoiła, a Cracovia sprawiała wrażenie pogodzonej z losem. Było to jednak tylko wrażenie, które zakończyła piękna akcja. Mateusz Wdowiak najpierw wymienił piłkę na jeden kontakt z Sergiu Hancą, następnie z Milanem Dimunem, a na zakończenie pokonał Radosława Majeckiego. Na ekstraklasową bramkę pomocnik Cracovii czekał blisko 10 miesięcy, ale przełamał się po akcji, której nie powstydziłyby się najlepsze ligi Europy. Co więcej, dała ona nadzieje, że przy Kałuży uda się jednak zdobyć fotel lidera. Gospodarze zaczęli grać znacznie lepiej niż przerwą, mieli też więcej sił od rywali, ale nie przełożyło się to na okazje bramkowe. Dzięki wygranej Legia awansowała na trzecie miejsce w tabeli, Cracovia jest piąta. Cracovia - Legia Warszawa 1-2 (0-2) Bramki: Wdowiak (66.) - Niezgoda (33., karny), Gwilia (47.). Żółta kartka: Jablonsky. Cracovia: Peszkovicz - Rapa, Dytiatjew, Datković (31. Jablonsky), Siplak - Gol - Dimun (71. Piszczek), Wdowiak, Rakoczy (46. Lusiusz), Hanca - Lopes. Legia: Majecki - Vesović, Wieteska, Jędrzejczyk, Karbownik - Martins, Cafu (25. Antolić) - Nagy, Gwilia, Luquinhas (79. Lewczuk) - Niezgoda (71. Kante). Widzów: 13053. Sędziował: Bartosz Frankowski. Z Krakowa Piotr Jawor Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!