- Pierwszą połową zaczęliśmy bardzo dobrze. Graliśmy szybko, utrzymywaliśmy się przy piłce, stworzyliśmy kilka sytuacji. W pewnym momencie po naszych stratach zaczęliśmy komplikować sobie życie i Lechia trochę opanowała pole gry. Końcówka była nerwowa już z obu stron. Dziś bardzo istotna okazała się zmiana Strózika. Może nie było go widać, ale dużo absorbował i był cichym bohaterem - analizował na gorąco Probierz. Zwycięstwem z Lechią Cracovia zakończyła świetny dla siebie tydzień. Kilka dni temu pokonała Pogoń Szczecin, później wyeliminowała z Pucharu Polski Bytovię, a na deser ograła Lechię. - To był trudny tydzień, taki rollercoaster z dogrywką w meczu Pucharu Polski i teraz zwycięstwem w doliczonym czasie. Niedziela będzie więc wolna, bo piłkarzom naprawdę potrzebny jest dzień spokoju - nie ma wątpliwości Probierz. Zaraz po spotkaniu Cracovia wskoczyła na pozycję lidera, a o utrzymanie w czołówce zmierzy się w następnej kolejce w Płocku z Wisłą. - Po czternastej kolejce jeszcze nikt nie zdobył mistrzostwa ani nie spadł z ligi... W Płocku czeka nas trudny mecz. Bardzo dobrą pracę wykonuje tam Sobolewski, potrafił poukładać zespół. W poniedziałek będziemy analizowali jeszcze ich mecz ze Śląskiem, prawdopodobnie sam się wybiorę do Wrocławia - podkreśla. Szkoleniowiec zauważa jednak mankamenty w grze swojego zespołu. - Cały czas staramy się doskonalić atak pozycyjny. Czasem rozgrywamy jeszcze piłkę za wolno, brakuje nam w tym swobody, ale umiemy się utrzymać przy niej na połowie przeciwnika. Chcemy piłkarzy rozwijać, nie da się jednak wszystkiego zmienić od zaraz. Idziemy krok po kroku, sumiennie pracujemy. Kiedyś nasze dośrodkowania były boskie: Bóg jeden wiedział, gdzie piłka poleci. Teraz jest już inaczej, każdy stały fragment gry jest zagrożeniem - uważa szkoleniowiec. PJ