Cracovia - Lech Poznań 2-1. Kamiński: Czujemy duży niedosyt
- Jestem rozczarowany, bo w razie zwycięstwa mogliśmy być blisko czołówki - przyznaje Jakub Kamiński, obrońca Lecha po porażce z Cracovią 1-2.

Do przerwy sytuacja Lecha była wymarzona - poznaniacy prowadzili 1-0 i zaczynali kontrolować spotkanie. W drugiej odsłonie to się jednak zmieniło.
- W przerwie w szatni mówiliśmy, że ważne będzie pierwsze 15 minut i nagle, już po dwóch minutach, dostaliśmy bramkę na 1-1. Nie wiem, jak to było z tym karnym [po strzale z "11" Sergiu Hanki Cracovia zdobyła gola na 2-1 - przyp. red.], ale dla mnie przewinienia nie było. To co widać w telewizji, a to co wydarzyło się na boisku, to dwie różne rzeczy. Dążyliśmy do wyrównania, walczyliśmy i szkoda, że nie mamy nawet punktu - przyznaje Kamiński.
Dla obrońcy Lecha pocieszeniem może być fakt, że zanotował asystę przy golu Kamila Jóźwiaka.
- Nie ukrywam, że przed meczem mówiłem Kamilowi, że jak będą włączał się do akcji ofensywnych, to poszukam zagrań na przedpole. Wyszła nam fajna akcja, ale szkoda, że przegraliśmy - rozkłada ręce Kamiński.
Tym samym rozpoczęcie rundy wiosennej Lech może uznać za niezbyt udane. Co prawda na inaugurację poznaniacy wygrali z Rakowem 3-0, ale z Cracovią stracili punkty.
- Mamy duży niedosyt. 3-0 z Rakowem to fajny wynik, ale mecz w Krakowie był dla nas ważny. Jestem rozczarowany, bo w razie zwycięstwa mogliśmy być blisko czołówki... Ale trudno, za tydzień kolejny mecz i musimy się dobrze do niego przygotować - podkreśla Kamiński.
PJ
