- W pierwszej połowie, byliśmy drużyną, która zrobiła więcej, kontrolowaliśmy mecz. Mieliśmy ośmiu zawodników, którzy nie zagrali w czwartek w Lidze Europejskiej. Nie wszystko było perfekcyjne, ale mieliśmy jedną okazję Nickiego Billego Nielsena i jedną Macieja Gajosa - mówił szkoleniowiec "Kolejorza" na konferencji prasowej. - Druga połowa była otwarta, mogła wygrać każda drużyna. Nasze zmiany zrobiły różnicę. Drużyna dostała impuls i ostatecznie wygraliśmy mecz. Cracovia miała słupek i kolejną dobrą okazję. Musimy być zadowoleni ze zwycięstwa i trzech punktów - dodał. O wygranej Lecha zadecydowali rezerwowi. Najpierw gola strzelił Kamil Jóźwiak, a dwie minuty później Christian Gytkjaer. W obu przypadkach w akcji brał udział Maciej Makuszewski. Czy taka była taktyka Bjelicy, żeby tymi zmianami zaskoczyć Cracovię? - Tak można powiedzieć, jak trener wygra, to taktyka była perfekcyjna. Tak naprawdę mieliśmy bardzo zmęczoną drużynę po czwartkowym spotkaniu z FC Utrecht, dlatego moja decyzja, żeby grać dzisiaj z ośmioma nowymi zawodnikami - powiedział opiekun "Kolejorza". Bardzo dobrą zmianę dał Jóźwiak, który już w poprzednich meczach, gdy pojawiał się na murawie, pokazywał się z dobrej strony. - Jóźwiak to chłopak, który jak ma szansę o gry, to gra bardzo dobrze. On stwarza presję na zawodnikach, którzy grają na skrzydłach. Pokazał, że jest piłkarzem, który ma przyszłość w Lechu - mówił Bjelica. Z kolei na lewej stronie obrony zaprezentował się Mario Szitum. - Szitum w defensywie grał bardzo dobrze, w ofensywie też. Mógł lepiej grać taktycznie, ale z Dinamem Zagrzeb rozegrał pięć meczów w Lidze Mistrzów i zawsze w obronie - na prawej albo lewej stronie. Może pomóc drużynie w tej formacji - stwierdził trener Lecha. Paweł Pieprzyca, Kraków