Trener Michał Probierz postanowił w meczu przeciwko Wiśle Płock wystawić taką samą jedenastkę jak z Lechią. "Pasy" w Gdańsku zasłużenie zwyciężyły. Od początku zaatakowały i tylko z powodu nieskuteczności gospodarze do przerwy przegrywali tylko 0-1. Ostatecznie skończyło się wygraną Cracovii 3-1. W niedzielę przy Kałuży zobaczyliśmy tych samych zawodników, ale spotkanie było jednak inne. Lepiej zaczęła je Wisła Płock, która przeważała w pierwszej połowie. - My popełniliśmy trochę błędów, brakowało ostatniego podania. Generalnie pierwsza połowa to było wyczekiwanie. Druga zaczęła się dla nas bardzo dobrze. Szkoda, że nie udało się zdobyć wtedy bramki, a było kilka sytuacji. Potem straciliśmy gola w prosty sposób. Musimy się skupić na tym, aby grać "na zero" z tyłu, jeśli chcemy odnosić zwycięstwa - mówił Probierz na konferencji prasowej. To jego trzeci sezon w Cracovii. W pierwszym, po fazie zasadniczej, "Pasy" miały 39 punktów, w drugim 48, a teraz 46. W obecnych rozgrywkach było nawet wspaniale, bo podopieczni Probierza w pewnym momencie mieli tyle samo "oczek" co liderująca Legia Warszawa. Potem przyszedł jednak kryzys. Sześć porażek z rzędu spowodowało, że obecnie klub z Kałuży traci aż 14 punktów do pierwszego miejsca.Co prawda do końca sezonu zostało jeszcze siedem kolejek, czyli 21 "oczek" do zdobycia, ale trudno sobie wyobrazić, że "Pasy" mogą włączyć się jeszcze w walkę o tytuł. Pozostaje im próba dostania się na podium. Drugi w tabeli Piast Gliwice wyprzedza Cracovię o siedem punktów, ale trzeci Śląsk Wrocław, podobnie jak czwarty Lech Poznań, już tylko o trzy. Bardzo ważny będzie początek fazy finałowej. Cracovia zaczyna ją meczem z Jagiellonią Białystok. Z tym rywalem mierzyła się ostatnio, kiedy wznawiano rozgrywki po zawieszeniu związanym z pandemią koronawirusa. "Duma Podlasia" wygrała przy Kałuży 1-0, ale mecz był "na styku.Następnie "Pasy" czeka wyjazd do Wrocławia, spotkanie u siebie z Pogonią Szczecin i kolejna daleka podróż, tym razem ponownie do Gdańska. Jeśli Cracovia myśli o miejscu na podium, to musi mocno zapunktować z tymi rywalami, co przecież nie jest niemożliwe. Trzeba jednak poprawić skuteczność. W Gdańsku podopieczni Probierza wygrali 3-1, ale już w pierwszej połowie powinni wysoko prowadzić. Okazji nie wykorzystali jednak Rafael Lopes, Pelle van Amersfoort czy Cornel Rapa. Wspomniany Holender to w tym momencie i tak najgroźniejszy strzelec zespołu. W dwóch ostatnich meczach ligowych zdobył trzy bramki i to dzięki niemu zespół zgromadził w nich cztery punkty.