Interia: Zdaje pan sobie sprawę, że Cracovia w 2016 roku poza Krakowem wygrała tylko dwa mecze ligowe i oba w Chorzowie? Jacek Zieliński: - Tak się złożyło, że z Ruchem ostatnio punktujemy, ale to nie ma nic do rzeczy. Jutrzejszy mecz będzie zupełnie innego gatunku, zupełnie innego kalibru. Warunki będą determinować grę, bo możemy występować przy -10 stopniach i to może różnie wyglądać. Druga sprawa, to Ruch jest w ciężkiej sytuacji, my także jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji, więc spotkają się dwa zranione zespoły i może okazać się po tym meczu, że jeden będzie jeszcze bardziej cierpiał. My mamy zrobić wszystko, żeby to nie była drużyna Cracovii. Wiadomo, jako jest wasza pozycja w tabeli. Jesteście na 14. miejscu, mając tylko pięć punktów przewagi nad chorzowianami. - Zdajemy sobie sprawę z sytuacji, zdajemy sobie sprawę z wagi meczu, jesteśmy do tego przygotowani. - My podchodzimy do piątkowego spotkania, jak do typu "być albo nie być". Gramy, można powiedzieć, o "życie", ale ta nasza piłkarska wiosna taka będzie. Zostaje 10 spotkań w rundzie zasadniczej i każdy będzie meczem o "życie". Zdajemy sobie sprawę, że Ruch będzie zdeterminowany. Tam się ostatnio dużo działo, ale zaczyna się prostować. Oni też dostali taki pozytywny bodziec w związku z tym, że zmniejszono im ujemne punkty, odwieszono zakaz transferowy, czyli wraca normalność. Wiemy, że to będzie bardzo ciężki mecz, ale my jesteśmy już w takiej sytuacji, że nie mamy, co gdybać, tylko podchodzimy do meczu w Chorzowie, jako kluczowego na wiosnę. Jak pand podchodzi do wznowienia rozgrywek w lutym, kiedy w Polsce mogą panować ujemne temperatury, jak ma to miejsce obecnie? - Nie mamy nic do powiedzenia. My się dostosowujemy do tego, jak układają nam kalendarz. Cały czas się mówi, że przecież gramy na podgrzewanych boiskach, ale podgrzewanych stadionów nie mamy. Ludzie siedzą skostniali, zziębnięci, w zwałach śniegu. To nie jest żaden komfort. Zaczynanie ligi w Polsce 10 lutego jest przedwczesne. Pozostaje kwestia, co zrobić z przerwą letnią, kiedy najlepsze miesiące nam uciekają, ale jesteśmy zobligowani przez UEFA, aby skończyć rozgrywki o tej porze, żeby zacząć przygotowania tymi zespołami, które grają w pucharach o tej porze i nie mamy nic do powiedzenia. My sobie damy radę, bo będziemy grali, ale nie zazdroszczę kibicom na trybunach. Jest pan zadowolony z kadry, którą pan obecnie dysponuje? - Tak. Świadomie nie robiliśmy żadnych większych ruchów, bo ci chłopcy już wielokrotnie pokazywali, że potrafią grać w piłkę. Nam potrzeba trochę spokoju, trochę stabilizacji, trochę treningów w tym samym zestawie osobowym, a nie ciągłych zmian, ciągłego zwożenia zawodników, akurat to nam nie było teraz potrzebne. Czy zgadza się pan w takim razie z prof. Januszem Filipiakiem, prezesem MKS Cracovia SSA, który powiedział po ostatnim zimowym sparingu, że macie dwie równorzędne jedenastki. - Może nie mamy dwóch równorzędnych jedenastek, bo to trochę optymistyczne stwierdzenie, ale mamy 20 ludzi, którzy aspirują do gry w Lotto Ekstraklasie. Jeśli o to chodzi, to mamy praktycznie zabezpieczoną każdą pozycję. A co pan sądzi o Jaroslavie Mihaliku, jedynym zimowym transferze Cracovii? - To fajny chłopak. Obserwowałem go już półtora roku temu, bo moim pierwszym zamiarem transferowym tutaj, było pozyskanie go z Żyliny. Niestety, byliśmy za "krótcy" finansowo i poszedł za większe pieniądze do Slavii Praga. Jest z nami na razie niezbyt długo, trzy tygodnie, więc on się dopiero przyzwyczaja do naszego stylu gry, do naszego stylu trenowania. Myślę, że to będzie dobre wzmocnienie, a na razie musi mocno walczyć. Panie trenerze, o co będzie grała Cracovia podczas piłkarskiej wiosny? - Cracovia będzie grała o to, żeby po rundzie zasadniczej zameldować się w pierwszej "ósemce". Rozmawiał Paweł Pieprzyca Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy