Końcówka spotkania miała niecodzienny przebieg. Nic nie wskazywało na powrót Cracovii do walki o choćby remis, gdy sędzia Paweł Raczkowski zdecydował się na podyktowanie dwóch rzutów karnych - w 87. i 90.+2. min - z których szczególnie ten pierwszy był kontrowersyjny. Decyzje arbitra doprowadziły do wściekłości - będącego na co dzień oazą spokoju - trenera zabrzan Marcina Brosza, który za protesty został wyrzucony na trybuny. Po meczu Brosz zachował się profesjonalnie i nie chciał komentować pracy sędziego. Oto, co powiedzieli trenerzy po meczu Cracovia - Górnik: Marcin Brosz (trener Górnika Zabrze): "Oglądaliśmy naprawdę dobre spotkanie. Od pierwszej do ostatniej minuty wiele się działo. Było odpowiednie tempo, sytuacje, bramki, piękne obrony. Ciężko znaleźć moment słabszej gry. Były fragmenty, że my byliśmy lepsi, ale też lepsza w pewnych okresach była Cracovia. Zdajemy sobie sprawę, że dużo pracy przed nami. Jesteśmy na początku drogi budowania tego zespołu. Musimy się uczyć pewnych zachowań, szczególnie w końcówkach meczów, bo wtedy robimy za dużo niewymuszonych błędów. Takie mecze, jak ten muszą się przytrafić jeśli chcemy być lepszą drużyną. - Nie będę komentował decyzji sędziego, problemów szukamy u siebie. Szkoda zmarnowanej sytuacji przez Rafała Kurzawę po stracie drugiego gola. Wyszliśmy ze świetną akcją, trzema podaniami i powinniśmy odpowiedzieć swoją bramką. Chcę, aby Górnik był tak reagującą drużyną". Michał Probierz (trener Cracovii): "Chwała drużynie, że potrafiła w takich okolicznościach odrobić straty. Mało zespołów tak potrafi, nawet dzięki rzutom karnym. Zaczęliśmy bardzo dobrze, mogliśmy podwyższyć prowadzenie na 2-0. W pewnym momencie przestaliśmy jednak grać. Zaczęliśmy wybijać piłki, tracić je. Zastanawiam się nad tym dlaczego tak się dzieje. Pierwszego gola straciliśmy po stałym fragmencie, choć przez kilka ostatnich dni ćwiczyliśmy, jak tego uniknąć. Wiedzieliśmy, że Górnik między innymi dzięki stałym fragmentom gry wykonywanym przez Rafała Kurzawę wywalczył awans do ekstraklasy. Poza tym, to jedna z najwyższych drużyn w lidze. Trzeciego gola straciliśmy po prostym błędzie Piotra Malarczyka. Do samego końca staraliśmy się jednak odrobić stratę. Udało się. To bardzo cenne w procesie budowania zespołu. - Bardzo martwi mnie nasza gra w defensywie. Ona praktycznie nie istnieje. Żaden zespół, który prowadziłem nie tracił tylu bramek. Irytuje mnie to, bo łatwiej się broni niż zdobywa bramki. Za tydzień czeka nas mecz ze Śląskiem we Wrocławiu. Potem jest przerwa na reprezentację, pojedziemy na zgrupowanie i będziemy nad tym pracować. Jestem w Cracovii ponad dwa miesiące, a przeżyłem już chyba więcej niż podczas całego okresu pobytu w Białymstoku".