Trudno znaleźć klub, który w piłkarskiej centrali miałby wyższe notowania niż Cracovia. Prezes Zbigniew Boniek zna, ceni i poważa jej właściciela i prezesa prof. Janusza Filipiaka, który podobnie jak on pochodzi z Bydgoszczy. Mocną personą w zarządzie związku od dwóch kadencji, a także w Ekstraklasie SA jest wiceprezes "Pasów" Jakub Tabisz, a drugi wiceprezes, zarazem trener Michał Probierz to wręcz pupil Bońka. Szef piłkarskiej centrali zrobił z Probierza trenera, gdy sam kierował interesami Widzewa. Sęk w tym, że wszystkie powyższe argumenty tracą znaczenie w postępowaniu dyscyplinarnym, jakie związek prowadzi przeciw Cracovii. Wczoraj rzecznik dyscyplinarny PZPN-u Adam Gilarski skierował wniosek do Komisji Dyscyplinarnej o ukaranie krakowskiego klubu. Zbigniew Boniek od kilku dni przebywa w Rzymie, nie miesza się do sprawy. Interii mówi: - Nie wtrącam się do prac Komisji Dyscyplinarnej. Nie robiłem tego nigdy przez ponad siedem lat mojej kadencji, nie zamierzam tego uczynić także teraz. To niezależne od zarządu gremium. Kieruje nim warszawski adwokat Mikołaj Bednarz. Najbardziej eleganckim rozwiązaniem byłoby poddanie się karze przez Cracovię i niewykluczone, że właśnie dojdzie do tego. W przyszłym tygodniu przedstawiciele klubu stawią się w gabinecie rzecznika dyscyplinarnego. Z naszych informacji wynika, że "Pasy" są skłonne zapłacić nawet milion złotych grzywny, byle uniknąć punktów ujemnych. Trudno oczekiwać, by KD przystała na taki układ. Z kilku powodów. Górnik Łęczna, Arka Gdynia, Zagłębie Lubin i Korona Kielce za przewinienia korupcyjne z tych samych lat były degradowane, karane nie tylko grzywną, ale też ujemnymi punktami na starcie nowych rozgrywek. PZPN jeszcze za rządów Michała Listkiewicza, w 2008 r. zdecydował, że degradacjami za korupcję sprzed czerwca 2005 r. będzie karał najpóźniej do czerwca 2009 r. Dlatego "Pasom" nie grozi wyrzucenie z Ekstraklasy.