Sprawa ciągnie się od blisko dwóch miesięcy. Najpierw Wdowiak trenował z pierwszą drużyną, ale nie był brany pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej. Później w ogóle został odsunięty od pierwszego zespołu i przesunięty do rezerw. Powód? Zawodnik nie porozumiał się z klubem w sprawie przedłużenia kontraktu, który wygasa w czerwcu. - Dalej prowadzimy rozmowy kontaktowe, ale stanęły one w miejscu. Wszystkie strony muszą być zadowolone, a tak nie jest - tłumaczył brak w kadrze Wdowiaka trener Michał Probierz, a później dodał, że z powodu zawirowań kontraktowych zawodnik nie jest w stanie skoncentrować się na grze i stąd jego brak w kadrze meczowej.Już wtedy można się było spodziewać, że w ten sposób klub przygotowuje sobie grunt na wypadek, gdyby zawodnik chciał udowodnić, że Cracovia uniemożliwia mu wypełnianie kontraktu, co mogłoby się zakończyć rozwiązanie umowy z winy "Pasów".Jak podają Sportowefakty, piłkarz z takim właśnie wnioskiem w piątek zwrócił się do Piłkarskiego Sądu Polubownego.- Takie postępowanie musi toczyć się na wniosek zawodnika [...] i wykazane musi zostać rażące naruszenie obowiązków kontraktowych uzasadniające rozwiązanie kontraktu - mówił Interii przy okazji tej sprawy Łukasz Wachowski, Dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN.W skrócie oznacza to, że zawodnik musi udowodnić, iż brak możliwości gry w pierwszej drużynie Cracovii jest karą za to, że nie przedłużył kontraktu. Jeśli mu się to uda, umowa zostanie rozwiązana w trybie natychmiastowym.- Walczymy z koronawirusem, a nie z Mateuszem Wdowiakiem. Sprawa się toczy i zobaczymy, co przyniesie przyszłość - podkreśla prezes Filipiak. Jest jednak niemal pewne, że Wdowiak, który jest wychowankiem Cracovii, w tym klubie więcej nie zagra. Przynajmniej do czasu, gdy jego prezesem będzie profesor Janusz Filipiak, który w tego typu sprawach jest bezkompromisowy.Wdowiak w Ekstraklasie rozegrał dla "Pasów" 130 spotkań i zdobył 8 bramek. 24-letni zawodnik odegrał też kluczową rolę w zdobyciu przez Cracovię Pucharu Polski. W półfinale wbił dwie bramki Legii Warszawa, a w finale strzelił zwycięskiego gola Lechii Gdańsk.Piotr Jawor