- Rezygnuję z funkcji pierwszego trenera, a także wiceprezesa Cracovii - mówił trzy miesiące temu Michał Probierz, trener "Pasów". Ta dymisja nie została jednak przyjęta, czego dziś wielu kibiców "Pasów" żałuje. Wiosna w wykonaniu Cracovii jest bowiem fatalna. Gdyby stworzyć tabelę tylko z tegorocznych meczów, to krakowianie zajmowaliby ostatnie miejsce z zaledwie siedmioma punktami w 10 spotkaniach (tyle samo ma Stal Mielec, ale jeden mecz rozegrany mniej). Cracovia w trybie awaryjnym ściągała jeszcze zawodników, szukała napastnika, stawiała na nogi kontuzjowanych graczy, ale wszystko na nic. Drużyna cały czas gra zdecydowanie poniżej oczekiwań, zajmuje trzecie miejsce od końca i ma dwa punkty więcej od Podbeskidzia Bielsko-Biała i trzy od Stali. Do tej pory Probierza broniła jeszcze gra w Pucharze Polski, ale w środę krakowianie przegrali z Rakowem Częstochowa 1-2 i wiadomo, że trofeum nie obronią. - Dobry prognostyk jest jednak taki, że momenty w naszym graniu są już dobre i na pewno to przyniesie korzyść - mówił po tym spotkaniu Probierz. W klubie wydają się w to wierzyć. Co prawda przed meczem z Rakowem pojawiła się informacja, że w razie porażki Probierz zostanie zwolniony, ale na razie wygląda to na plotkę i szkoleniowiec ma dalej prowadzić drużynę. Inna sprawa, że przed nim bardzo trudny tydzień, po którym optyka prezesa Janusza Filipiaka może się zdecydowanie zmienić. W niedzielę krakowianie jadą do Warszawy na mecz z Legią, następnie podejmują broniącą się przed spadkiem Wisłę Płock, a potem grają derby przy Reymonta. Po tych spotkaniach zostaną jeszcze trzy: u siebie z Górnikiem, wyjazd do Gdańska i u siebie z Wartą. Najpilniejszym problemem "Pasów" do rozwiązania jest skuteczność. Wiosną krakowianie zdobywają 0,7 gola na mecz, a najlepszym strzelcem zespołu jest pomocnik Pelle van Amersfoort, który zdobył 6 bramek, czyli o dwie więcej niż wszyscy napastnicy Cracovii razem wzięci (Filip Piszczek strzelił dwa gole, a Marcos Alvarez i Rivaldinho po jednej). - Musimy się zebrać i zacząć punktować w lidze. Walczymy o utrzymanie i na pewno nikt się przed nami nie położy - przyznaje Probierz. Piotr Jawor