Obie drużyny przystąpiły do sobotniego spotkania z innych pozycji. Raków wciąż jeszcze próbuje obronić tytuł, natomiast Ruch jest zamieszany w walkę o utrzymanie. Dawid Szwarga, opiekun gospodarzy, miał kilka problemów przed tym meczem. Przede wszystkim nie mógł zagrać Fran Tudor, który jest kontuzjowany. Tak samo jak Srdjan Plavšić czy Ben Lederman i Milan Rundić, natomiast za kartki nie mógł wystąpić Giannis Papanikolaou. Z kolei Janusz Niedźwiedź, opiekun beniaminka, zaskoczył sadzając na ławce Daniela Szczepana, najlepszego strzelca drużyny, którego zastąpił Soma Novothny. Węgier, który trafił do Chorzowa w tym roku, pokazał jednak kilka razy, że pomaga drużynie na boisku. Raków - Ruch. Pierwszy gol padł w 14. minucie Częstochowianie objęli prowadzenie w 14. minucie. Dawid Drchal, który zastępował Tudora na prawym wahadle, zagrał do Antego Crncaca, który uderzył z około 20 metrów, Dante Stipica za głęboko zszedł na nogach i tylko musnął piłkę, a ta wpadła pod porzeczkę do siatki. Goście mieli szansę na wyrównania w 25. minucie. Gustav Berggren podał w kierunku własnego bramkarza, jednak do piłki szybciej wystartował Novothny. Węgier nie dał rady przyjąć sobie futbolówki, a zagrożenie skasował wracający się Szwed. Jeszcze przed przerwą doszło do pierwszej zmiany wśród chorzowian. W 37. minucie plac opuścił Filip Starzyński, którego zastąpił Miłosz Kozak. Jak poinformował Adam Zakrzewski, dziennikarz Canal+ Sport, ten pierwszy miał w ostatnich dniach problem ze stawem skokowym, co wpłynęło na tak szybką roszadę. Na początku drugiej połowy Raków miał okazję na podwyższenie wyniku, ale po "główce" Crnaca z kilku metrów piłka trafiła w głowę skaczącego z nim Patryka Sikory i wyszła na rzut rożny. W 65. minucie mistrzowie Polski znowu stanęli przed szansą, ale tym razem Łukasz Zwoliński przegrał pojedynek ze Stipicą, wywalczając zaledwie korner. Co prawda w 77. minucie chorzowianie strzelili gola, dokonał tego rezerwowy Szczepan, ale napastnik był na spalonym i sędzia Damian Sylwestrzak go nie uznał. Raków - Ruch. Mistrz Polski stracił zwycięstwo w ostatniej chwili W końcówce groźnie uderzył jeszcze Berggren, a w 86. minucie na murawie pojawił się Ivi Lopez. Hiszpan, który miał duży wkład w tytuł w zeszłym sezonie i był najlepszym piłkarzem gospodarzy, pauzował z powodu kontuzji od czerwca zeszłego roku. I w sobotę mógł mieć asystę, ale jego podania nie wykorzystał inny rezerwowy Peter Barath. "Niebiescy" zostali jednak nagrodzeni za swoją dzielną postawę. Na zegarze była już piąta minuta doliczonego czasu, kiedy Kozak dośrodkował z rzutu wolnego, Szymon Szymański zgrał piłkę głową w polu karnym, a rezerwowy Łukasz Moneta uderzeniem z woleja prawą nogą posłał piłkę do siatki. W ekipie Ruchu wybuchła wielka radość, tym bardziej, że sędzia chwilę później zakończył mecz, a piłkarze Rakowa schodzili z murawy ze spuszczonymi głowami. To był dopiero pierwszy mecz 26. kolejki. W sobotę odbędą się jeszcze trzy mecze, w tym lidera Jagiellonii Białystok czy innych drużyn z czołówki - Śląska Wrocław i Pogoni Szczecin. W niedzielę piłkarze PKO BP Ekstraklasy nie grają, natomiast w poniedziałek zaplanowano cztery kolejne, a kolejkę zakończymy we wtorek.