Śląsk w ubiegłym sezonie z trudem utrzymał się w ekstraklasie, a teraz gra tak, że wszyscy przecierają oczy ze zdziwienia. Pod ręką trenera Jacka Magiery wygrali siedem meczów z rzędu, czym ustanowili klubowy rekord i spotkaniem z Górnikiem mogli ten wynik śrubować. Do rekordu ligowego - serii 13 zwycięstw - Widzewa jeszcze daleko. Szanse na ósmą wygraną były jednak duże, bo do Wrocławia przyjechał Górnik, który nad strefą spadkową jest tylko dzięki lepszemu bilansowi bramek. To jednak goście pierwsi zaatakowali i Rafał Leszczyński musiał wykazać umiejętnościami. W ciągu siedmiu minut mieli cztery rzuty rożne i po jednym z nich przed szansą stanął Rafał Janicki, ale główkował nad bramką. Dziewiąty gol Erika Exposito W 23. minucie Śląsk pokazał, jak potrafi być groźny. Erik Exposito znakomicie zagrał do Leivy Nahuela, ten miał małe problemy z przyjęciem, ale w końcu uderzył i trafił w nogi Daniela Bielicy. Bramkarza Górnika próbował jeszcze przelobować Petr Schwarz, ale Polak obronił. Za moment strzał Exposito, interwencja Bielicy i poprzeczka uratowały gości. W 29. minucie znów przed szansą stanął Hiszpan. Poradził sobie z dwoma obrońcami, strzelał dwa razy, ale Bielica znów górą. Za trzecim razem Exposito już był nie do zatrzymania. Po podaniu Schwarza opanował piłkę w polu karnym, minął trzech (!) rywali i pięknym strzałem zapewnił Śląskowi prowadzenie. To jego dziewiąty gol w tym sezonie i połowa dorobku całej drużyny. Na początku drugiej połowy Górnik mógł znaleźć się w jeszcze większych tarapatach, ale w bramce miał Bielicę. Po świetnym podaniu do przodu Schwarza sam przed bramkarzem był Nahuel, ale przegrał z nim pojedynek. Bielicę próbował pokonać też Łukasz Bejger strzałem zza pola karnego, ale również bezskutecznie. Po chwili rajd Jegora Macenki zakończony minimalnie niecelnym uderzeniem. Trener Urban robił zmiany, ale po przerwie Górnik miał problemy, by zagrozić bramce. A kiedy mieli rzut wolny przed polem karnym, to rozegrali go fatalnie. W 81. minucie w końcu była okazja dla gości, ale Konstantinos Triantafyllopoulos, który stał kilka metrów od bramki nie zorientował się, że piłka przeleciała tuż koło niego. W ostatniej minucie doliczonego czasu strzał rozpaczy Czyża znalazł drogę do bramki i Górnik zremisował we Wrocławiu.