Cios za cios w szlagierze Ekstraklasy. Legia ucieka spod gilotyny
Widzew Łódź zremisował 1:1 z Legią Warszawa w ekstraklasowym szlagierze weekendu. Na bramki kibice musieli czekać ponad godzinę. Gospodarze objęli prowadzenie po rzucie karnym wykonywanym przez Sebastiana Bergiera. Ekipa z Łazienkowskiej - już bez Edwarda Iordanescu - wyrównała dopiero w 85. minucie, gdy do siatki trafił Ermal Krasniqi. Impas stołecznej ekipy trwa w najlepsze i trudno sobie wyobrazić, by w najbliższym czasie został spektakularnie przełamany.

Pierwszy raz w tym sezonie Legia przystąpiła do boju bez Edwarda Iordanescu w roli generała. Rumun pożegnał się ze stołecznym klubem dwa dni wcześniej. Rolę jego tymczasowego zastępcy obsadził Inaki Astiz.
Ostatni triumf na krajowym gruncie warszawianie odnieśli pod koniec września. Czy stadion Widzewa był odpowiednim miejscem na przełamanie niemocy? Odpowiedź twierdząca wydawała się ryzykowna.
"Derby Polski" bez bramki do przerwy. Potem cios za cios, Legia ratuje remis
Żądza wygranej z obu stron była tak wielka, że... po pierwszych 30 minutach statystyka strzałów celnych wynosiła 0-0. Jak na szlagier kolejki - słabo. Nic nie zwiastowało, że przez kolejną godzinę doczekamy się kanonady.
W tej części gry trybuny poderwały się w zasadzie tylko raz. W polu karnym gości padł Sebastian Bergier i oczekiwał od arbitra zdecydowanej reakcji. Został jednak zignorowany. O "jedenastce" nie mogło być mowy.
Na placu gry dominowała walka wręcz. W 22. minucie arbiter przerwał spotkanie, dając piłkarzom kilka dłuższych chwil na ochłonięcie. Powodem pauzy było zadymienie boiska po odpaleniu rac.
Po wznowieniu rywalizacji bliżej objęcia prowadzenia była Legia. Strzały Kacpra Urbańskiego, Radovana Pankova i Rafała Augustyniaka były jednak ofiarnie blokowane. A kiedy soczyście przymierzył Bartosz Kapustka, skuteczną interwencją popisał się Veljko Ilić. Serbski golkiper refleksem uratował też Steliosa Andreou... przed trafieniem samobójczym.
Po zmianie stron spotkanie nabrało tempa i mogło się podobać. A co ważniejsze - padły bramki. Pierwszy cios zadali widzewiacy.
Gdy w polu karnym Kacper Urbański pociągał za koszulkę Angela Baenę, arbiter po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Bergier i okazał się niezawodnym egzekutorem.
Długo wydawało się, że jeden gol rozstrzygnie szlagier weekendu. Ale taką wizję w 85. minucie zburzył Ermal Krasniqi. Albańczyk popisowo "nawinął" prostym zwodem Samuela Akere i przytomnym uderzeniem doprowadził do wyrównania, ustalając końcowy rezultat spotkania.
Remis nie satysfakcjonuje żadnej ze stron. Widzew na swoim terenie za kadencji Igora Jovicevicia pozostaje niepokonany. Legia myślami jest już przy czwartkowym starciu z NK Celje w Lidze Konferencji.









![O której mecz Polska - Rumunia w Billie Jean King Cup? [TRANSMISJA]](https://i.iplsc.com/000LXF9NTC83TX75-C401.webp)



