W meczu 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy ŁKS Łódź podejmował przed własną publicznością Lecha Poznań. Dla kibiców obu zespołów to spotkanie było niczym święto, ze względu na ich dobre stosunki. Niestety, w pierwszej połowie meczu doszło do zdarzenia, które sprawiło, że stadion zamarł, ponieważ Dani Ramirez nagle upadł na murawę. Chwila grozy w meczu ŁKS - Lech Poznań. Dani Ramirez nagle upadł na murawę Do tej dramatycznej chwili doszło w 42. minucie starcia. Dani Ramirez wyprowadzał kontratak ŁKS-u i zdołał zagrać piłkę do Piotra Janczukowicza, który jednak ją stracił, a Hiszpan zaliczył niegroźny kontakt z jednym z zawodników Lecha i nic szczególnego się nie wydarzyło. Jednak kilka sekund później Ramirezowi jakby zaczęło brakować tchu i oparł ręce na kolanach, a następnie runął na murawę. Wszystko doskonale widział Mikael Ishak z Lecha Poznań, który natychmiast podbiegł do leżącego rywala. Na boisku natychmiast pojawiły się służby medyczne, ale też reszta zawodników zareagowała błyskawicznie i zaangażowała się w pomoc. Stadion spowiła głucha cisza, bo trwała akcja ratunkowa. Na murawę po kilkunastu sekundach wjechała karetka, a gdy Ramirez był do niej zabierany, podniósł kciuk w górę, pokazując, że "kontaktuje", a następnie został przewieziony do szpitala, o czym poinformowała już rzecznika prasowa ŁKS-u Marta Olżewska. Teraz pomocnika łódzkiego klubu czekają szczegółowe badania. Na razie nie wiadomo, co dokładnie się stało. Kibice obu ekip głośno pozdrowili opuszczającego stadion w karetce Hiszpana, skandując jego imię. Natomiast mecz zakończył się wygraną "Kolejorza" 3:2. To kolejna taka sytuacja PKO BP Ekstraklasie. Jesienią podobny moment przeżył piłkarz Lecha Niestety, to kolejne tego typu zdarzenie na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Przypomnijmy, że podobny dramat przeżył piłkarz Lecha Poznań, Afonso Sousa w spotkaniu z... ŁKS-em. Portugalczyk także bez kontaktu z rywalem stracił przytomność i padł na boisko. Przy zawodniku "Kolejorza" natychmiast zjawili się członkowie sztabu medycznego i na noszach znieśli go do szatni. Po szczegółowych badaniach okazało się, że Sousa nie ma problemów z sercem, ani guza mózgu, bo w takich przypadkach często są to główne powody zasłabnięcia. Lekarze stwierdzli, że organizm 23-latka był w tamtym momencie po prostu osłabiony, a duży wysiłek sprawił, iż ciało odmówiło posłuszeństwa. Miejmy nadzieję, że tak też było w przypadku Daniego Ramireza i piłkarz ŁKS-u szybko wróci do pełni zdrowia.