Sensacja była blisko. Cracovia Puchar Polski wygrała niespełna miesiąc temu, a już w niedzielę była o krok od pożegnania się z kolejną edycją rozgrywek. Chrobry prowadził po bramce Michał Ilkówa-Gołąba w 80. minucie. Czas płynął, "Pasy" naciskały, ale piłka nie chciał wpaść do siatki. - Byliśmy spokojni i wierzyliśmy, że uda się strzelić. Napędzaliśmy się wzajemnie, mówiliśmy, że na pewno zdobędziemy gola - zapewnia Mateusz Wdowiak. Michał Probierz, trener Cracovii: - Chrobry miał dłuższą przerwę niż my. Widać było, że są od nas bardziej dynamiczni. Drugą połowę zaczęliśmy lepiej, mogliśmy otworzyć mecz rzutem karnym (nie wykorzystał go Sergiu Hanca - przyp. red.), ale zamiast tego straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Po raz kolejny pokazaliśmy jednak charakter. Do remisu doprowadził Cornel Rapa, a zrobił to dopiero w doliczonym czasie gry. Później krakowianie już przeważali, a do tego strzelec gola dla Chrobrego zobaczył czerwoną kartkę. Efekt? Wdowiak przechylił szalę zwycięstwa na stronę Cracovii w 118. minucie. - To był nerwowy mecz zarówno dla nas, jak i dla kibiców, ale ze szczęśliwym zakończeniem, więc bardzo się cieszymy. W dogrywce już dominowaliśmy, bramka była kwestią czasu - uważa strzelec bramki.