Jako piłkarz zdobył cztery mistrzostwa Polski, dwa puchary, a także zaliczył 35 spotkań w reprezentacji Polski. Jako szkoleniowiec wielkich sukcesów na razie nie ma, za to w CV musi wpisać sobie pierwszą porażkę - spadek z Wisłą Płock z Ekstraklasy. Saganowski przyszedł do Wisły kilkanaście dni temu, gdy drużyna nie była jeszcze w strefie spadkowej. Obejmował zespół jednak tylko na dwa mecze. W debiucie przegrał z Rakowem Częstochowa, a w meczu o życie jego ekipa dała kompletną plamę - po słabym spotkaniu przegrała 0:3 z Cracovią i przypieczętowała degradację. - Sytuacja nie jest dobra. Powiem szczerze, że przychodząc do Wisły bardzo mocno wierzyłem w zespół. Wierzyłem, że jest w stanie wygrać mecz i zrobić jakieś punkty. W pierwszej połowie popełniliśmy bardzo dużo indywidualnych błędów... A jeśli gra się o zwycięstwo i nie stwarza się kilku sytuacji, to ciężko myśleć o utrzymaniu - analizował spotkanie Saganowski. Marek Saganowski zostaje w Wiśle Płock? Szkoleniowiec podkreśla jednak, że po degradacji nie zamierza zostawić zespołu. W Płocku podpisał roczny kontrakt i planuje przygotowywać drużynę do powrotu do Ekstraklasy. Wcześniej jednak nadejdzie czas rozliczeń. - Czternaście czy piętnaście meczów bez wygranej na wyjeździe robi swoje. Jednym czy dwoma spotkaniami nie spada się z ligi. Wpływ na to miał całokształt. Myślę, że warto się nad tym zastanowić w klubie, bo pokora w piłce nożnej jest najważniejsza. A tutaj chyba troszeczkę tej pokory zabrakło - analizował Saganowski. - Runda jesienna na pewno przyćmiła trochę obraz i gdzieś się to wszystko rozmyło. Wydaje mi się, że wszyscy w klubie musimy usiąść i wyciągnąć wnioski z tak nieudanego sezonu. Nie ważne bowiem jak się zaczyna, ale jak się kończy. A my skończyliśmy spadkiem z ligi - przyznał szkoleniowiec. Oprócz Wisły z Ekstraklasą pożegnała się Miedź Legnica i Lechia Gdańsk. PJ