Andrzej Klemba, Interia.pl: Mecz Legia - Widzew to wciąż piłkarski klasyk? Maciej Murawski, obrońca Legii (1998-2002): Jak najbardziej tak. To wciąż dwie wielkie marki, które wzbudzają zainteresowanie w całym kraju. Powrót do ekstraklasy i postawa Widzewa to na pewno pozytywna niespodzianka. W ostatnich latach zwykle beniaminkowie mieli duże kłopoty, by odnaleźć się w krajowej elicie. Nawet Raków Częstochowa w pierwszym sezonie w ekstraklasie nie grał tak dobrze jak Widzew. Jeszcze Warta sobie poradziła. Co jest atutem łodzian? - Nie wyglądają jak większość beniaminków. Grają nowocześnie. Zawsze trójką w obronie, potrafią wysoko założyć pressing, utrzymać się przy piłce i kompaktowo bronić. W naszej lidze Widzew wyróżnia się pozytywnie. Można łatwo określić ich styl, a tego nie zawsze da się powiedzieć o innych zespołach. Wiadomo, są różne fazy meczu, ale trener Janusz Niedźwiedź stawia na futbol ofensywny. Ekstraklasa nie okazała się dla nich tak trudna, jak była pierwsza liga. Wtedy byli faworytem, rywale stawiali zasieki obronne, a na dodatek nie zawsze grano na dobrych murawach. W ekstraklasie ta negatywna presja na nich już nie ciąży. Nie są faworytem, a boiska sprzyjają stylowi Widzewa, który gra piłką już pod własną bramką. Choć oczywiście na początku rundy wiosennej murawy nie były najlepsze z powodu pogody. Był pan piłkarzem Legii. Jak pan wspomina mecze z Widzewem? - Przyszedłem do Legii w 1998 roku, a więc już po tych słynnych meczach w 1996 i 1997 roku. Pamiętam zaciętą rywalizację z Widzewem o drugie miejsce, które wtedy dawało prawo gry w eliminacjach Ligi Mistrzów [Wisła Kraków był zawieszona przez UEFA - przyp. red.]. Zawsze jednak niezależnie od zajmowanego miejsca i celów, o które grały te drużyny, te spotkania wzbudzały ogromne emocje, nie tylko w Łodzi czy Warszawie, ale w całym kraju. W Legii to działało chyba trochę inaczej, bo mieliśmy kilku takich ważnych rywali - Lecha, Górnika, Wisłę czy Polonię Warszawa, jak grała w ekstraklasie. Dla łódzkiego zespołu najważniejsze są derby Łodzi i mecze z Legią. Przed spotkaniem może dużo nie mówiło się o Widzewie, ale już w szatni przed pierwszym gwizdkiem odczuwało się większe napięcie niż zwykle. Widzew wraca na Łazienkowską po dziesięciu latach. Z Legią nie wygrał od 2000 roku. - Po powrocie właściwie z zaświatów widzimy nowy Widzew. O stylu już mówiliśmy. Wrócił Widzew, ma nowoczesny stadion z kibicami wypełniającymi go po brzegi i fenomenalną atmosferą. Na wyjazdy też jeździ pełno fanów. Pod tym względem jest lepiej niż kiedy sam grałem w piłkę. Widzew jest w stanie wygrać na stadionie Legii? - Cracovia nie jest lepsza od łodzian, a była o włos od zwycięstwa. Legia będzie faworytem, ale w naszej lidze musisz być maksymalnie skoncentrowany. Zagłębie pokazało to Lechowi w Poznaniu. Mecz z Piastem dla Legii też nie był łatwy. Liga jest bardzo wyrównana, a już w meczach drużyn górnej części tabeli nikt nie może być pewny wygranej. Wiosną Legia zagrała dobre pierwsze połowy z Zagłębiem i Koroną Kielce, ale w końcówce mecze wymykały się jej spod kontroli. Z Cracovią indywidualny błąd i przestrzelony rzut karny miały duży wpływ na wynik. Spotkanie z Piastem było zdecydowanie najtrudniejsze. Trener Aleksander Vuković miał plan jak utrudnić Legii wygraną i Josue by niemal wyłączony z gry, a bez Pawła Wszołka i Bartosza Kapustki trudno było kreować grę. Lepsze sytuacje miał Piast, dwie stuprocentowe zmarnował Kamil Wilczek, a kolejną Patryk Dziczek. Legia miała strzał z woleja Pekharta i trafienie w poprzeczkę Slisza, ale to nie były tak dogodne okazje. Josue nie miał swobody i miało to ogromny wpływ na warszawski zespół. Rozmawiał Andrzej Klemba