Legia Warszawa na początku kwietnia zdobyła się na odważny ruch. Zwolniony został Kosta Runjaić, a na jego miejsce zatrudniono Goncalo Feio. Portugalczyk ma w Polsce łatkę skandalisty, ale jest przy tym postrzegany za jednego z największych fachowców pod kątem warsztatu, a także umiejętności budowania relacja z zawodnikami. Goncalo Feio po debiucie na ławce trenerskiej Legii. Tomasz Hajto daleki od zachwytów W swoim debiucie roli szkoleniowca Legii Feio zremisował z Rakowem Częstochowa na wyjeździe. Choć rezultat został odebrany przez kibiców pozytywnie, cierpkich słów pod adresem szkoleniowca nie szczędził Tomasz Hajto. "Gianni" jeszcze przed meczem z mistrzem Polski wbił w niego szpilkę przyznając, że kojarzy go jedynie ze skandali i "pozaboiskowej" działalności. - Feio to ja znam tylko z tego, co on zrobił poza boiskiem. Ja nikomu nie zamykam drzwi, każdy ma prawo dostać drugą szansę. Jak ktoś chce, to niech go zatrudnia. Perypetie rodzinne w Lublinie, kłótnie i bicie tackami, przezywanie rzeczniczki prasowej, pobicie się i oplucie w Rakowie, w Wiśle Kraków bójka z ochroną. W narracji swojej sprzedał, że jest wielkim profesjonalistą. Nie wiem, po czym to wnioskować. Ja bym prosił, żebyśmy się nie jarali. Przyszedł uczeń do Legii, uczy się być trenerem - stwierdził wówczas Hajto. Hajto uderza w szkoleniowca Legii. Padły słowa o "powrocie na ławkę trenerską" Po remisie z Rakowem Tomasz Hajto skorzystał z okazji i kolejny raz publicznie skrytykował nowego szkoleniowca "Wojskowych". Podczas programu "Prawda Futbolu" padło kilka brutalnych słów. Niespodziewany finał smutnej historii. Od bohatera do zera i co dalej? Na tym nie koniec. Dziennikarz Polsatu wyraził oburzenie faktem, że atrakcyjne oferty otrzymują skandaliści pokroju Goncalo Feio i odniósł się do ewentualnego powrotu na ławkę trenerską. - Jak widzę, kto dostaje kluby w Polsce, to chętnie wznowiłbym karierę trenerską i pokazał, jak prowadzi się zespół - zakończył 51-latek. W przeszłości Tomasz Hajto pracował w Jagiellonii Białystok, a także GKS-ie Tychy. Nie sprawdził się w roli szkoleniowca na dłuższą metę w żadnym z tych klubów. W Tychach wytrzymał zaledwie 15 spotkań i zdecydował się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.