Rywalizacja w Lotto Ekstraklasie wkroczyła już w decydującą fazę. Jeśli Lech Poznań wygra w niedzielę w Niecieczy z Bruk-Betem, zrówna się punktami z pierwszą w tabeli Jagiellonią Białystok. Teoretycznie "Kolejorz" jest faworytem, bo rywale swój cel na ten sezon już osiągnęli, a na kwalifikację do europejskich pucharów nie mają już co liczyć. Z drugiej strony to Lech ma za sobą ciężkie spotkanie w środku tygodnie, z dogrywką, którą przegrał. Nie dość, że Lech stracił podstawowych piłkarzy, Darko Jevticia i Dawida Kownackiego, to jeszcze nie wiadomo, jak wpadka z Arką odbije się na psychice piłkarzy. A w Niecieczy w tym i poprzednim sezonie poznański klub nie wygrał. - Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, co się stało we wtorek. To już jednak przeszłość. Humory nie są za dobre, ale musimy sobie z tym radzić. Nie możemy się teraz poddać, bo mamy przed sobą sześć spotkań i jeden cel do osiągnięcia, ważniejszy niż ten, który był do wzięcia we wtorek. Spuścić głowy, przegrać w niedzielę i myśleć, że sezon już stracony? Nie, my tak nie myślimy. Wyjdziemy w niedzielę na boisko i pokażemy charakter - zapewnia skrzydłowy Lecha Maciej Makuszewski. Rywalem Lech będzie Bruk-Bet Termalica, którego głównym zadaniem był awans do grupy mistrzowskiej, oznaczający zapewnienie sobie ligowego bytu. To w ostatniej chwili się udało, ale już ostatnią część sezonu Bruk-Bet zaczął słabo, w Gdańsku nie miał nic do powiedzenia. - Każda z tych drużyn z miejsc od piątego do ósmego nie ma już nic do stracenia, może grać na dużym relaksie. Być może jeszcze przed naszym finałem PP ktoś mógł myśleć, że jak wygra kilka razy, to powalczy o czwarte miejsce dające puchary, ale sytuacja trochę się skomplikowała. Na niespodziankę stać jednak każdego, a Termalica na swoim stadionie gra bardzo dobrze i jest niewygodnym przeciwnikiem. Musimy w stu procentach wykonać plan i sądzę, że tak będzie - uważa Makuszewski. Lech, aby wygrać w tym spotkaniu i kolejnych, musi grać po prostu skuteczniej. Skuteczność jest tym elementem, którego zabrakło w spotkaniu z Arką. Do momentu straty gola w drugiej części dogrywki poznaniacy mieli kilka idealnych szans bramkowych, ale fatalnie pudłowali. - Zabrakło nam po prostu delikatnego szczęścia, bo gdyby ta piłka wcześniej wpadła do bramki Arki, to wszystko pewnie by się inaczej potoczyło. Nie chciała jednak wpaść. Tak to już jest w futbolu: jak się nie strzela, to się nie wygrywa. Zrobimy więc wszystko, by szybciej strzelać te bramki i otwierać wynik, bo wtedy gra się łatwiej. Inaczej to przeciwnik zaczyna z minuty na minutę wierzyć, że coś może osiągnąć. Trzeba mocniej nacisnąć! - mówi Makuszewski. Czy te słowa lechici zamienią w czyny, okaże się w niedzielę. Zdaniem Makuszewskiego faworytem do tytułu jest jego były klub, Jagiellonia. - Każdy ją skreślał, mówił, że nie wygra nawet sezonu zasadniczego, a ona punktuje i krok po kroczku zbliża się do komfortowej sytuacji. Jest jeszcze sześć kolejek i sporo może się wydarzyć. Trzeba wierzyć, że na fali wznoszącej do samego końca sezonu będziemy w grze o tytuł - kończy piłkarz Lecha. Mecz Bruk-Bet Termalica - Lech w niedzielę o godz. 15.30. Andrzej Grupa Zobacz wyniki, terminarz i tabelę w grupie mistrzowskiej