Trener Czesław Michniewicz bardzo chciałby sprowadzić na Bułgarską niechcianego w Legii Warszawa Tomasza Sokołowskiego, z którym zna się jeszcze z czasów, gdy był bramkarzem Amiki Wronki. Lecz Lecha po prostu nie stać na ten transfer. Za piłkarza, który ma wciąż ważny kontrakt z Legią trzeba sporo zapłacić. Mówi się nawet o kwocie pół miliona złotych. Na taki wydatek poznaniaków nie stać, choć sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Sytuacja może diametralnie zmienić się we wtorek, jeśli okaże się, że z 1.FC Nuernberg, do poznańskiego klubu wróci Bartosz Bosacki. O północy w Niemczech zamknięte zostanie okno transferowe. "Bosy" ma nadzieję, że zdąży uzgodnić warunki, na jakich będzie mógł odejść. Bardzo zależy mu na regularnych występach, bo w przeciwnym wypadku straci szansę na wyjazd na mistrzostwa świata. W Norynberdze, która pozyskała dwóch nowych obrońców - Brazylijczyka Honorato Glaubera z Palmeiras Sao Paulo oraz Argentyńczyka Javiera Pinolę z Atletico Madryt, z przebiciem się do podstawowej jedenastki miałby ogromne problemy. "Wiem, że Bartek poświęciłby dużą część swoich zarobków po to tylko, by znaleźć się w jakimś innym klubie. Jeśli wróci do Polski, to tylko do Lecha. Lecz być może Nuernberg zdąży go jeszcze wypożyczyć do innego zespołu. Nasz rynek transferowy będzie otwarty jeszcze przez miesiąc, więc na razie nie ma pośpiechu" - powiedział menedżer Przemysław Erdman. Szkoleniowiec Lecha być może będzie musiał przemeblować też pomoc. Wiele wskazuje na to, że wiosną w Lechu nie zobaczymy już Piotra Świerczewskiego. 70-krotny reprezentant Polski, tuż po powrocie z Turcji, wyjedzie do USA na obóz New York MetroStars.