Na propozycję FIFA zgodę wydała Międzynarodowa Rada Futbolu (IFAB), która nadzoruje przepisy piłki nożnej. Zmiana zasad nie obowiązuje automatycznie. Organizatorzy rozgrywek w każdym kraju mogą samodzielnie zdecydować o jej wprowadzeniu lub zostać przy dotychczasowej regulacji. W Polsce wszystko wskazuje na to, że będą obowiązywać dotychczasowe przepisy, bo nowe nie spodobały się prezesowi Bońkowi, który na Twitterze skomentował to krótko: "Kabaret". Z kolei we włoskiej gazecie "Tutto Mercato" powiedział: "Nie wprowadzimy tego do polskiego futbolu. Osoby, które podjęły decyzję o takiej zmianie, nie wiedzą chyba jak wygląda mecz piłkarski. To presja z zewnątrz spowodowała takie populistyczne ruchy". Jego zdaniem nie może być mowy o tym, że piłkarze będą za bardzo eksploatowani, ponieważ liczba meczów będzie większa niż zwykle. Wiele lig będzie chciało rozgrywać spotkania częściej niż raz w tygodniu, by nadgonić stracony czas. "W 1982 roku w mistrzostwach świata w ciągu miesiąca zagraliśmy siedem spotkań. To były mecze w pełnym słońcu, na najwyższym poziomie, co trzy dni. Wtedy mieliśmy do dyspozycji tylko dwie zmiany, a teraz się wiele zmieniło. Treningi są bardziej zaawansowane, są inne możliwości. Musimy pamiętać o tym, że w futbolu wygrywają zawsze ci, co są lepiej przygotowani, sprawniejsi i biegają więcej. A ta decyzja sprawia, że to będzie miało mniej znaczenia" - podkreślił Boniek. Nowe przepisy mówią o tym, że trenerzy będą mogli wprowadzić pięciu rezerwowych, to jednak mogą w tym celu tylko trzykrotnie przerwać spotkanie. Zmianę można także przeprowadzić w przerwie. Zmiana przepisów może zostać wprowadzona w rozgrywkach, które już się zaczęły lub dopiero mają ruszyć, a ich termin zakończenia przypada nie później niż 31 grudnia 2020 roku. "Na późniejszym etapie IFAB oraz FIFA zdecydują, czy przedłużyć obowiązywanie zmienionej regulacji" - poinformowano w komunikacie. Z powodu koronawirusa rozgrywki piłkarskie niemal na całym świecie przerwane są od dwóch miesięcy. mar/ co/