Dzięki mediacjom Bońka, PZPN wywalczył, że Stadion Narodowy wreszcie otworzy swe podwoje dla polskiej piłki klubowej. Wcześniej słychać było wymówki, że stadion nie jest gotowy, bo łączność na I piętrze za słaba, zabezpieczenia przeciwpożarowe dalekie od marzeń, a ówczesna minister Joanna Mucha prowadziła śledztwo w sprawie: "Kto wymyślił, aby akurat zwaśnione Legia z Wisłą walczyły o Superpuchar". Winnych znaleźć i ukarać. Boniek załatwił umowę, na bazie której przez trzy lata finał Pucharu Polski, zawsze 2 maja, odbędzie się właśnie na Stadionie Narodowym. Traf sprawił, że tym razem do finałowej batalii przebiły się - dosyć nieoczekiwanie - Zawisza Bydgoszcz i Zagłębie Lubin. Pech zrządził, że kibice Zawiszy bojkotują swój klub, nie chodzą na jego mecze, a ci z Lubina się z nimi solidaryzują. W ramach bojkotu postanowili nie jechać na Narodowy, mimo, że tak świetnej okazji do promocji ich klubów może już nigdy nie być. Boniek miał plan zapełnienia Narodowego, wzorem tego, co się dzieje na finałach krajowego pucharu w Berlinie, Londynie, czy w Hiszpanii. Wobec bojkotu, będzie to zadanie karkołomne. W PZPN-ie liczą zatem na frekwencję rzędu 20 tys. ludzi. Gdyby ona nie przekroczyła tej liczby, zostanie wdrożony awaryjny plan zamknięcia górnych trybun. Na razie jednak trwają intensywne zabiegi piłkarskiej centrali, mające na celu wypromowanie finału Pucharu. Pion marketingu PZPN-u codziennie wypuszcza filmiki promujące to piłkarskie święto. Samorządowcy z Bydgoszczy postanowili wykorzystać okazję do wypromowania miasta i regionu. Miasto wyśle do stolicy 20 autokarów i zafunduje przejazd, a także wejście na stadion członkom rodzin wielodzietnych. Jest to jedna z akcji programu "3plus" (rodzina z co najmniej trójką dzieci). Jak na razie, w ostatnim 40-leciu rekordową frekwencję miał ubiegłoroczny dwumecz Legia - Śląsk, który zgromadził w sumie 60 tys. ludzi (28 tys. we Wrocławiu i 32 tys. w Warszawie). - Pamiętam, jak mnie krytykowano za wprowadzanie pomysłu z dwumeczem. Dziś ci sami "kopią" argumentem, dlaczego wycofaliśmy się z dwumeczu - uśmiecha się Zbigniew Boniek, który do wiecznego narzekania w naszym kraju zdążył się już przyzwyczaić. Najbardziej zachęcające są promocyjne ceny biletów - 15 i 20 zł, a dla młodzieży 50 procent zniżki. I ważne - żadnych uprzykrzających życie kart kibica! Tak promocyjnego wejścia na Stadion Narodowych jeszcze nie było na żadnym z rozegranych tam 12 meczów piłkarskich. Autor: Michał Białoński