Nastroje w Gdyni od początku rozgrywek są minorowe. Kibice ogłosili bojkot i na inaugurację I ligi na stadionie przy ulicy Olimpijskiej pojawiło się tylko 1400 kibiców. Taka była oficjalna wersja. Pozostali udali się na stary stadion, w tym gronie był choćby prezydent Wojciech Szczurek. Arka od poprzedniego sezonu ma kłopoty z wygrywaniem u siebie. Po dwóch remisach Żółto-Niebiescy chcieli w końcu wygrać. Mecz z beniaminkiem wydawał się doskonałą okazją do przełamania. Często zdarza się tak, że beniaminek po awansie jest na fali i u progu sezonu punktuje znakomicie. Polonia przegrała jednak dwa mecze u siebie (2:3 z GKS-em Tychy i 2:3 z Wisłą Kraków). Lepiej w I lidze wiedzie się ich sąsiadowi z Pruszkowa. Skrzydła zespołowi ze stolicy jednak nie opadły. Trener Rafał Smalec w wyjściowej jedenastce pokonał kilku zmian. Goście na spotkanie nad morzem wyszli ofensywnie usposobieni. Już w 4. minucie Wojciech Fadecki z rzutu wolnego huknął w poprzeczkę, a dobitkę Szymona Kobusińskiego wybronił Martin Chudy. Arka - Polonia. Beniaminek strzelał bramki po rykoszetach Kibiców na stadionie znów było bardzo mało. Atmosfera przypominała... mecz sparingowy. Momentami swoją obecność zaznaczali fani ze stolicy, którzy w pierwszej połowie dwa razy cieszyli się po bramkach Czarnych Koszul. Oba gole padły po... rykoszetach, które kompletnie zmyliły Chudego. W 25. minucie na listę strzelców po bardzo szybko przeprowadzonej kontrze wpisał się Fadecki. Radość Polonii trwała raptem trzy minuty, bo już w 28. minucie wyrównał Karol Czubak. Dla króla strzelców I ligi z poprzedniego sezonu było to pierwsze trafienie w rozgrywkach 2023/24.Goście w tej sytuacji mieli pecha. Olaf Kobacki nabił w polu karnym Mateusza Kuchtę i do piłki dopadł Czubak, który skierował ją do pustej bramki. Po wyrównującym trafieniu optyczna przewaga należała do Arki. Drugiego gola zdobył Czubak, jednak był na minimalnym spalonym, co dostrzegli sędziowie. Gdynianie nie zmusili Kuchty do wysiłku, choć kilka razy zagrozili. W 43. minucie to drużyna z Warszawy odzyskała prowadzenie. Wielki udział w tym miał Piotr Marciniec. Pomocnik gości przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i został sfaulowany tuż przed polem karnym gospodarzy. Drugiego gola w tym sezonie ze stojącej piłki strzelił Michał Bajdur. Powrót Adamczyka, strzały Arki bez powodzenia Piłkarze z Gdyni po 15-minutowej rozmowie w szatni z trenerem Wojciechem Łobodzińskim rzucili się do odrabiania strat. Tylko w pierwszym kwadransie drugiej części gry oddali trzy strzały z dość groźnych pozycji. Strzał Kobackiego obronił Kuchta, a uderzenia Czubaka były niecelne. Polonia nie chciała murować bramki i z czasem przeniosła grę na połowę rywala. Stołeczni się odgryzali, ale to gospodarze stwarzali większe zagrożenie. Na boisku w 65. minucie zameldował się wracający po kontuzji Hubert Adamczyk. Kolejne uderzenia Kobackiego z pola karnego były zablokowane. Jeszcze przed ostatnim kwadransem Polonia przybliżyła się do zainkasowania trzech punktów. W 74. minucie środkowy obrońca - Michał Kołodziejski debiut okrasił golem z główki, wykorzystując naprawdę świetne dośrodkowanie z rzutu wolnego Matusza Michalskiego. Arka - Polonia 2:3 Pomimo dwubramkowej straty Arka się nie poddawała. Żółto-Niebiescy złapali kontakt w 85. minucie. Michał Marcjanik po dośrodkowaniu wyskoczył najwyżej do piłki i... nabił Marcinca. Gol został zaliczony piłkarzowi gospodarzy. Sędzia doliczył aż 9 minut, ale w Gdyni więcej bramek już nie padło. Za to czerwoną kartkę (za dwie żółte) obejrzał Marcjanik. Arka pozostaje w I lidze bez zwycięstwa i z dwoma punktami jest sklasyfikowana dopiero na czternastym miejscu. Polonia ma punkt mniej i jest dwunasta. Sebastian Zwiewka, INTERIA