- Zwłaszcza w pierwszej połowie nie graliśmy na naszym zwykłym poziomie. Nie można winić jednego Mariusza (Pawełka - przyp. red.), cała jedenastka grała i cała jedenastka traciła bramki. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać o honor, dla siebie, dla kibiców, którzy przyszli na stadion. Myślę, że po mojej bramce na 1:3 była jeszcze szansa, by odwrócić losy tego meczu. Boguski był "wyrwany" z meczowego cyklu, bo przebywał ostatnio na zgrupowaniu reprezentacji. Nie dane mu było jednak wystąpić w meczach ze Słowenią i San Marino. - Fizycznie nie czułem się dziś najlepiej, te dwa tygodnie bez meczu raczej mi nie pomogły. Treningi z kadrą są zupełnie inne niż tutaj, trzeba jeszcze więcej z siebie dawać, niż w klubie. Piłkarzom Lecha to zgrupowanie kadry bardziej posłużyło, bo mieli okazję zagrać w tych meczach eliminacyjnych. Na pytanie, jakie są przesłanki, że po tym meczu Wisła może zagrać lepiej z Tottenhamem w Londynie, Boguski odpowiada krótko: - Bo gorzej już zagrać nie można. Limit błędów już chyba wyczerpaliśmy. Kiedy wygrywaliśmy z Barceloną, to wszyscy mówili, że jest super. Teraz nam nie wyszło, ale trzeba wyciągnąć wnioski i grać dalej. Nie możemy się zbyt długo zamartwiać po takiej porażce, bo od jutra trzeba myśleć już tylko o Tottenhamie.