Legia to ostatnio najlepiej grający polski zespół. Potrafi w dziesiątkę pokonać Pogoń Szczecin, która w tej kolejce rozbiła aż 5:0 Lecha Poznań. Jest też w stanie wygrać w Lidze Konferencji Europy z faworytem grupy Aston Villą 3:2. Nawet jak czasem są problemy, jak w meczu z Górnikiem Zabrze, to w doliczonym czasie przechyla szalę na swoją stronę. W niedzielę podopiecznych trenera Kosty Runjaicia czekał trudny sprawdzian. Jagiellonia, która w poprzednim sezonie broniła się przed spadkiem, w tym jest w czołówce ligi. W ośmiu ostatnich spotkaniach przegrała tylko raz, a wygrała aż sześciokrotnie. Szkoleniowiec Legii miał trochę problemów kadrowych, zwłaszcza w obronie. Za kartki pauzował Artur Jędrzejczyk, a kontuzję wciąż leczy Rafał Augustyniak. Runjaić na ławce posadził też Yuriego Ribeiro i trójkę defensorów tworzyli piłkarze pozyskali przed sezonem - Radovan Pankov, Steve Kapuadi i Marco Burch. Szkoleniowiec z myślą o Lidze Konferencji Europy nie wystawił lidera zespołu - Josue i ważnego gracza pierwszego składu Bartosza Slisza. Zabrakło też kolejnego ważnego ogniwa - chorego Pawła Wszołka. Legia bezradna, Jagiellonia strzela dwa razy Choć na początku częściej atakowali goście, to Jagiellonia też szybko pokazała atuty. Bartłomiej Wdowik podał do Jesusa Imaza, ten świetnie odegrał z pierwszej piłki do Jose Naranjo, który pokonał Kacpra Tobiasza. Brak liderów odbijał się na grze Legii. Byli często w pobliżu pola karnego Jagiellonii, ale mieli problemy ze stworzeniem groźnej sytuacji. Minęło pół godziny i nawet nie oddali celnego strzału. Za to znów gospodarze pokazali się ze świetnej strony. Najpierw po strzale Afimico Pululu gości uratował słupek. Za chwilę Dominik Marczuk poradził sobie na lewej stronie z Jurgenem Celhaką, podał prosto na głowę Imaza i było 2:0. Liderzy Legii wrócili na boisko. Za późno Legia wciąż nie potrafiła zareagować, a jak np. Ernest Muci rozpoczął kontratak, to szybko powstrzymał go Wdowik. Dopiero w 45 minucie Albańczyk trafił w bramkę, ale był to niegroźny strzał (pierwszy celny gości). Po zmianie stron nadal lepiej grali gospodarze. Po akcji Imaza z Pululu, sędzia Szymon Marciniak uznał, że Kapudi sfaulował Angolczyka. Napastnik Jagiellonii już szykował się, by wymierzyć karę, ale arbiter został wezwany przez VAR. Okazało się, że zawodnik chwilę wcześniej sam przekroczył przepisy. W końcu Legia zaczęła grać lepiej i miała bramkową okazję. Patryk Kun mocno dośrodkował, akcję zamknął Makana Baku, ale trafił w słupek. Za chwilę trener gości wpuścił liderów - Slisza i Josue. Goście poczuli, że jeszcze nie wszystko stracone. Groźnie strzelali Maciej Rosołek i Josue, ale Zlatan Alomerović był w formie. Na dodatek od 86. minuty Legia grała w osłabieniu, bo dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną zobaczył Burch. W efekcie zespół z Warszawy przegrał pierwszy w tym sezonie w lidze.