Kibice Jagiellonii Białystok mieli pełne prawo obawiać się losów tego spotkania. W czterech poprzednich meczach wyjazdowych ich zespół poniósł komplet porażek i stracił aż 15 bramek. Powodów do optymizmu - poza szyldem obrońcy tytułu - nie było zatem wiele. Tym bardziej że jednym z pogromców "Jagi" okazał się w ostatnim czasie inny beniaminek - GKS Katowice. Na Śląsku białostoczanie ulegli niżej notowanym rywalom 1:3. Lublin wcale nie wydawał się terenem łatwiejszym. Męczarnie mistrzów Polski, beniaminek pogroził palcem. Sensacja była blisko Wieczór bez sensacji. Jagiellonia ustawia beniaminka w kącie. Pierwszy uderzył kapitan Tymczasem już po niespełna czterech minutach goście objęli prowadzenie. Prosty błąd popełnił bramkarz Motoru, Ivan Brkić - piłka odskoczyła mu od nogi i padła łupem rywala. Do futbolówki wycofanej spod linii końcowej doskoczył Taras Romanczuk, przymierzył bez przyjęcia i było 0:1. W 24. minucie po drugiej stronie do siatki trafił wprawdzie Samuel Mraz, ale po analizie VAR sędzia gola nie uznał, dopatrując się ofsajdu. Po tej sytuacji mistrzowie Polski nie zwarli szeregów w defensywie. Chwilę potem przed stratą bramki kapitalną interwencją uratował ich stojący między słupkami Sławomir Abramowicz. Piłka zatrzymała się tym razem na poprzeczce. W pierwszej odsłonie lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, mimo to do szatni schodzili z niekorzystnym rezultatem. A krótko po wznowieniu gry... wystarczył moment nieuwagi i zrobiło się 0:2. W wyniku nieporadności defensorów Motoru piłka trafiła do Kristoffera Hansen, ten huknął z woleja i Brkić nie miał nic do powiedzenia. Od tego momentu lublinianie bili głową w mur. Nie byli w stanie pokusić się choćby o trafienie kontaktowe. Za to w samej końcówce mogli stracić kolejnego gola. Alan Rybak zmarnował jednak doskonałą okazję, po minięciu golkipera nie trafiając do pustej bramki. Dzięki wygranej ekipa Adriana Siemieńca awansowała na trzecie miejsce w tabeli i ma tylko cztery "oczka" straty do liderującego Lecha Poznań. Motor wciąż lepsze występy przeplata zupełnie jałowymi. W efekcie lewituje tylko punkt nad strefą spadkową.