Choć to siódma kolejka Ekstraklasy, to dla Rakowa było to piąte spotkanie. A to efekt przekładania spotkań z powodu występów w europejskich pucharach. W lidze mistrz Polski gra na razie przeciętnie - dwie wygrane remis i porażka. Wygrana z Puszczą dawała awans na piąte miejsce w tabeli. Rywal ostatnio przechodził spore perypetie w związku z zachowaniem Kevina Komara. Bramkarz beniaminka brał udział w bójce podczas pikniku w Wiśniczu. Młody zawodnik w tej rundzie już nie zagra, ale mogą go czekać dużo poważniejsze konsekwencje. Między słupkami zastąpił go inny młodzieżowiec - Krzysztof Wróblewski, który debiutował w Ekstraklasie. A w ataku Puszczy zagrał inny młody zawodnik - Jordan Majchrzak. To był jego pierwszy mecz w podstawowym składzie. I to goście mieli pierwsi znakomitą okazję, ale Muris Mesanović fatalnie przestrzelił z około dziesięciu metrów. W odpowiedzi Sonny Kittel pomylił się o kilkadziesiąt centymetrów. Kolejną okazję stworzyli gospodarze. Rozegrali akcję na jeden kontakt, na końcu uderzył Łukasz Zwoliński, ale Wróblewski świetnie zareagował. Pierwsza bramka Kittela w lidze W 19. minucie bramkarz Puszczy już nie pomógł. Srdjan Plavsić idealnie wypatrzył w polu karnym niepilnowanego Kittela i ten strzałem głową zapewnił prowadzenie. To pierwszy gol Niemca w Ekstraklasie. Raków poszedł za ciosem i wyprowadził świetną kontrę. Kittel zagrał do Tudora, ten wycofał do Bartosza Nowaka, który z pierwszej piłki podwyższył prowadzenie. Częstochowianie byli coraz bardziej rozpędzeni - okazje mieli Zwoliński, Lederman i Adnan Kovacević. Tomasz Tułacz, trener Puszczy, w przerwie zrobił dwie zmiany. Gra bardzo się nie zmieniła, choć Raków już nie miał tak wielkiej przewagi. Bardziej pilnował wyniku, niż parł do przodu. I w pierwszym kwadransie właściwie nie było bramkowych okazji. Dopiero w 64. minucie było gorąco w polu karnym gości. Przedarł się Gustav Berggren, ale jego strzał z dość ostrego kąta odbił Wróblewski. Za chwilę blisko kontaktowej bramki była Puszcza - po świetnej kontrze Mesanovic nieznacznie się pomylił. Kolejne okazje mieli jednak gospodarze - Zwoliński oraz zmiennicy - Marcin Cebula i John Yeboah, który m. in. trafił w słupek.