GKS Katowice zdawał sobie sprawę, że o przełamanie na wyjeździe warto będzie powalczyć w starciu z Puszczą Niepołomice. To właśnie ten pojedynek rozpoczął jedenastą serię gier w PKO BP Ekstraklasie. GKS Katowice wsadził Puszczę na karuzelę Puszcza Niepołomice notuje fatalny początek sezonu. Z zaledwie jednym zwycięstwem znajduje się w strefie spadkowej PKO BP Ekstraklasy, nie może zatem dziwić, że gracze GKS Katowice wiązali z piątkowym starciem spore nadzieje. Pierwsze minuty to mnóstwo strzałów z dystansu i szukanie swoich szans ze stałych fragmentów gry. Piłkarze obu drużyn chcieli wykorzystać ulewny deszcz i szukali błędów bramkarzy. Nie minęło jednak sporo czasu, gdy na murawie prym zaczęli nadawać goście. Choć w dogodnych sytuacjach znaleźli się Adrian Błąd czy Mateusz Kowalczyk, na pierwszego gola musieliśmy czekać ponad pół godziny. Po krótko rozegranym rzucie rożnym doszło do zamieszania w polu karnym Puszczy. Tam najlepiej odnalazł się Lukas Klemenz, który przytomnie dostrzegł Kowalczyka, a ten wyprowadził GieKSę na prowadzenie. Po tym trafieniu napór gości bynajmniej nie zmalał. Jeszcze przed przerwą udało im się po raz kolejny pokonać Michała Perchela. Oskar Repka świetnie dostrzegł Sebastiana Bergiera, a ten nie namyślał się długo. Huknął "pod ladę", nie dając szans 17-letniemu bramkarzowi Puszczy. Niestety, napastnik katowiczan to trafienie przypłacił kontuzją barku. Napór gości nie zmalał. Coraz trudniejsza sytuacja Puszczy Niepołomice GKS Katowice poczuł krew. Choć w przerwie rzeczony Bergier musiał opuścić boisko, nie wpłynęło to negatywnie na grę jego zespołu. Już w 50. minucie Bartosz Nowak świetnie dojrzał Borję Galana, ale Hiszpan przegrał pojedynek z bramkarzem. Rezultat 0:2 nie utrzymał się jednak długo. Kilka chwil później Nowak posłał kolejne dobre podanie i tym razem jego kolega - Repka - już je wykorzystał. Z każdą kolejną akcją napędzali się katowiczanie. W 67. minucie Galan - po rykoszecie - trafił w słupek, a następnie gospodarze zanotowali dwa głupie i bolesne błędy. Najpierw Piotr Mroziński sfaulował w polu karnym Wasilewskiego, a "jedenastkę" pewnie na bramkę zamienił Arkadiusz Jędrych. Nie minęło pięć minut, gdy wydarzyła się podobna historia. Tym razem to Konrad Stępień nieprzepisowo zatrzymał Galana, a karnego wykorzystał Nowak. Kropkę nad i postawił zaś Jakub Antczak. Nowak trafił w słupek i to właśnie 20-latek odnalazł się najlepiej, ustalając rezultat na 6:0. Chociaż w końcówce goście pozostawali aktywni, więcej bramek nie oglądaliśmy. Zawodnicy GKS-u Katowice mogą w świetnych nastrojach rozpocząć przerwę reprezentacyjną. Zdemolowali Puszczę aż 6:0, mają na koncie dwa zwycięstwa z rzędu i zajmują spokojne miejsce w środku stawki. Tymczasem sytuacja Puszczy robi się coraz bardziej dramatyczna.