Będzie wielki powrót do Legii? Wymowne słowa trenera
Aleksandar Vuković był blisko objęcia pracy w Legii Warszawa już latem. Teraz - gdy zdobywcy Pucharu Polski są w kryzysie, a według medialnych doniesień Edward Iordanescu miał wyrazić gotowość do rozwiązania swojego kontraktu za porozumieniem stron - temat wraca. Trener od dziś przebywa poza granicami Polski, jednak ze słów, jakie nam przekazał, wynika dość jasno, jak zareagowałby na ofertę ze stolicy.

Temat Aleksandara Vukovicia w Legii w obecnych okolicznościach wydaje się oczywisty. Nie jest tajemnicą, że przed trwającym aktualnie sezonem doszło do jego spotkania z Michałem Żewłakowem, podczas którego obaj panowie omawiali ewentualne przejęcie drużyny po Goncalo Feio. Kilka miesięcy później dyrektor sportowy Legii zdradził w wywiadzie dla serwisu Weszło, że był blisko podjęcia decyzji o powrocie "Vuko". - Gdyby trenerem nie został Edi Iordanescu, chciałem, żeby został nim Vuković. Trenera czasem musisz sobie dobrać na dany moment. Cenię go za to, że jest sprawiedliwy, jak trzeba było pomóc Legii i coś zrobić, to on się tego nie bał. Można dyskutować, czy to był dobry styl, czy średni, ale to jest człowiek, który pasował mi z grona - powiedzmy - Polaków, jako ten, który przyjdzie i nie będzie potrzebował czasu, tylko przyjdzie ze swoim konkretnym planem - mówił Michał Żewłakow.
Między Vukoviciem, a Żewłakowem wyraźnie zawiązana została nić porozumienia. Można tak wywnioskować również ze słów trenera, który - mimo iż pracy nie dostał - był bardzo zadowolony z przebiegu tamtego spotkania. - Spotkanie faktycznie się odbyło i rozmawialiśmy w kontekście ewentualnej pracy. Najważniejsze, co z tego wyniosłem, to przekonanie, że Michał Żewłakow - moim zdaniem najlepiej znający się na piłce człowiek w tym klubie - widział mnie jako trenera Legii. Nie pojawiałem się w medialnych spekulacjach, więc samo to, że byłem rozważany i jako jedyny trener z Polski brany pod uwagę, miało dla mnie duże znaczenie - mówił Vuković w rozmowie na kanale Tomasza Ćwiąkały.
I dodał: - Wiadomo, że było kilku innych kandydatów, niektóre tematy się posypały. Trener Iordanescu również był w tamtym czasie jedną z opcji. Ostatecznie przeważyła chęć właściciela i zarządu, by pójść w nowe rozdanie, w świeże nazwisko - i to przesądziło o decyzji. Takie odniosłem wrażenie z rozmowy z Michałem. Reszta rozmowy zostaje między nami - rozmawialiśmy długo o samej drużynie, klubie, potrzebach. Koniec końców wiemy jaka zapadła decyzja.
Jasne słowa Aleksandara Vukovicia
Według naszych informacji, na dziś Aleksandar Vuković miał zaplanowany kilkudniowy wyjazd z Polski, więc jeśli te plany się nie zmieniły, w najbliższym czasie nie dojdzie do spotkania z Michałem Żewłakowem - a przynajmniej nie "bezpośredniego". Naturalnym jednak jest, że w świetle ostatnich wydarzeń Legia będzie szukać ewentualnych alternatyw, bo coraz więcej wskazuje na to, że misja Edwarda Iordanescu może skończyć się szybciej, niż zakładano. W poniedziałek wieczorem Fredi Bobić, doradca zarządu Legii, przekazał za pośrednictwem Canal Plus Sport, iż nieprawdą są informacje o złożonej dymisji przez Iordanescu, a Legia wspiera aktualnego trenera, jednak... nie wszystkie informacje mówiły o dymisji. Jest różnica między "podaniem się do niej" (na to powoływał się Bobić), a "wyrażeniem gotowości do rozwiązania kontraktu" (a tak przebieg zdarzeń opisał choćby dobrze poinformowany dziennikarz Piotr Koźmiński).
Tym bardziej, że jak we wtorek rano poinformował serwis legia.net - "Edward Iordanescu w poniedziałek przyjechał na trening, ale wziął w nim udział przez niecały kwadrans. Powiedział w szatni wszystkim, że odchodzi choć ostateczną decyzję podejmie po konsultacji z rodziną. Wtorkowe zajęcia zostały odwołane". Legia to zdążyła już zdementować, przekazując, iż już w wcześniejszego planu wynikało, że wtorek będzie dniem wolnym, ale kryzys Legii jest faktem. W takich przypadkach kluby zawsze sondują rynek. Nie jest wykluczone, że brak zgody na rozwiązanie kontraktu z trenerem, jest ze strony Legii grą na czas - zanim jeden trener odejdzie, trzeba znaleźć jego następcę. Zapytaliśmy więc Aleksandara Vukovicia, czy zgodziłby się nim być. Trener nie był zainteresowany dłuższą rozmową w obecnym terminie, jednak przekazał nam dość wymowne, choć krótkie, stanowisko. - Z mojej perspektywy Legia to Legia (uśmiech). Ale nie potrafię powiedzieć czy jest to w ogóle realne - powiedział. Nie będzie tutaj raczej nadinterpretacją stwierdzenie, że skoro dla Vukovicia "Legia to Legia", klub szczególny w jego sercu, z jego strony dogadanie się byłoby formalnością.
Jak Vuković realizował zadania
Aleksandar Vuković był związany z Legią przez lata jako zawodnik, a następnie czterokrotnie obejmował ją jako trener. Najpierw dwukrotnie tylko w roli tymczasowego szkoleniowca, by później dwa razy być już trenerem "na pełny etat". W obu kadencjach miał zupełnie różne cele. Najpierw przejął zespół w kwietniu 2018 roku, gdy Legia rozczarowywała i po 27. kolejkach traciła w tabeli pięć punktów do liderującej Lechii Gdańsk. Vuković wygrał wszystkie trzy spotkania do końca sezonu zasadniczego i do dodatkowej rundy mistrzowskiej przystępował już jako lider. W tej Legia zawodziła, zdobyła zaledwie osiem punktów w siedmiu meczach, i finalnie zakończyła rozgrywki jako wicemistrz Polski. Vuković posadę utrzymał, a rok później wraz z Legią świętował już mistrzowski tytuł - głównie dzięki udanemu sezonowi zasadniczemu i wypracowanej w nim przewadze, bo runda mistrzowska w wykonaniu Legii wyglądała słabo - Legia wygrała na jej otwarcie, a następnie w sześciu meczach zdobyła zaledwie trzy punkty (0-3-3).
Trener pożegnał się z pracą na początku kolejnego sezonu, gdy zanotował trzy kolejne porażki na własnym stadionie, w tym eliminujacą z Ligi Mistrzów z Omonią Nikozja (były jeszcze dwa ligowe zwycięstwa na wyjazdach). Niespodziewanie ponownie na ławce Legii zasiadł 15 miesięcy później, gdy klub był pogrążony w największym kryzysie w XXI wieku i po rozegraniu 16 meczów znajdował się w strefie spadkowej Ekstraklasy. Vuković najpierw sam zaczął mówić głośno w mediach, że skoro wciąż obowiązuje go kontrakt, chętnie w jego ramach podejmie się obowiązków trenera, a gdy słowa trafiły na podatny grunt, w efektownym stylu wywindował Legię na bezpieczne 10. miejsce, zajmując jednocześnie czwarte, gdyby wliczać wyłącznie okres jego pracy. Władze Legii nie zdecydowały się jednak przedłużać kontraktu.
Teraz - głównie dzięki słowom Michała Żewłakowa z września oraz samemu faktowi spotkania przed obecnym sezonem - nazwisko Aleksandara Vukovicia znów przewija się w kontekście związania się z Legią.











