- Nie wiem tylko, kto może być tym numerem jeden - zaczął dyskusję z Interią Kazimierz Węgrzyn, pochylając się nad kategorią piłkarzy, którzy w zakończonym wczoraj sezonie Lotto Ekstraklasy 2016/17, zapracowali na miano największych odkryć. Pierwszym piłkarzem, wymienionym przez komentatora meczów Ekstraklasy w stacji Canal+, jest 25-letni Bartosz Śpiączka z Górnika Łęczna. Mimo, że napastnik nie uchronił swojego zespołu przed spadkiem do I ligi, wyrósł na pierwszoplanową postać drużyny i zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. - Chyba nikt się nie spodziewał, że ten zawodnik będzie grał tak dobrze. Na początku wydawało się, że będzie zmiennikiem, wchodzącym z ławki, a tymczasem wyrósł na pierwszoplanową postać w zespole. Strzelił wiele bramek i myślę, że dobrą grą zapracował na transfer, aby nadal grać w Ekstraklasie - ocenia Węgrzyn. Śpiączka wprawdzie strzelił 10 goli, ale z drugiej strony irytował, bo marnował wiele dogodnych sytuacji na kolejne bramki. - To prawda, za to swoją ruchliwością "ściągał" piłki i stwarzał zagrożenie. Poza tym, chyba nie ma drugiego takiego napastnika w naszej Ekstraklasie, który tak bardzo angażowałby się w grę w defensywie, a także tyle biegał, przeszkadzając obrońcom. Ma nieprawdopodobne zdrowie i wydawało się, że pomoże Górnikowi utrzymać się w najwyższej klasie - analizuje Węgrzyn. Były piłkarz trzech krakowskich klubów (Hutnika, Wisły i Cracovii), bardzo docenia także styl gry, prezentowany przez Jana Bednarka w Lechu Poznań. 21-latek, mimo młodego wieku, już jest piłkarzem solidnym i sprawia wrażenie zawodnika, który ma niemałe doświadczenie w grze na środku obrony. - Podoba mi się ten piłkarz, ze względu na inteligencję w grze. Cechą, która go charakteryzuje, jest umiejętność przewidywania akcji. A przy tym jest odpowiednio agresywny i idealnie nadaje się na tę pozycję. Nie wyobrażam sobie, by miał grać w innej formacji. Dla niego to optymalna pozycja, wręcz skrojona na miarę - komplementuje Węgrzyn. Świetną decyzją skompromitowanego Ruchu Chorzów było wypożyczenie z Legii Warszawa Jarosława Niezgody, który w tym sezonie dopiero debiutował w Ekstraklasie. 22-letni napastnik, podobnie jak Śpiączka, nie uratował klubu przed spadkiem, ale solidnie popracował na własny rachunek. - Trzeba powiedzieć, że 10 goli tego napastnika, to naprawdę sporo bramek. Niezgoda z pewnością jest odkryciem, ale zabrakło mi dopełnienia, bo jednak w pewnym momencie stracił miejsce na rzecz Jakuba Araka - komentuje emerytowany obrońca. Piłkarzem, którego wprawne oko Węgrzyna namaszcza na jedno z kolejnych objawień, jest pomocnik Wisły Kraków Petar Brlek. 23-letni Chorwat pokazał, że drzemią w nim duże możliwości, a w Wiśle rozwinął swój potencjał. - Można było sądzić, że po przyjściu Semira Stilicia straci miejsce w pierwszym składzie, tymczasem nadal radził sobie bardzo dobrze i był pierwszoplanową postacią "Białej Gwiazdy". To zawodnik wszechstronny, o walorach ofensywnych i defensywnych, jakich najbardziej poszukuje się w Europie - tłumaczy ekspert. Odkryciem trenera Dariusza Wdowczyka w Piaście Gliwice jest pomocnik Denis Gojko, ale mówienie o tym zawodniku, w kategoriach objawienia ligi, zdaniem naszego rozmówcy byłoby przedwczesne. - Myślę, że rozegrał za mało meczów, żeby tak o nim mówić. To były tylko epizody, oczywiście bardzo obiecujące, ale nie na miarę takich nominacji - zastrzega 50-latek. 20-krotny reprezentant Polski na koniec wytłumaczył, czego brakuje odkryciom Lotto Ekstraklasy, by w przyszłości - na tak postawione pytanie - potrafił wskazać swojego faworyta automatycznie, bez głębszego zastanowienia. - Wszystkim wymienionym brakuje czegoś takiego "europejskiego", żeby można było od razu powiedzieć: "ten piłkarz jest za dobry na naszą Ekstraklasę". To cały czas są zawodnicy, co do których, po ewentualnym wyjeździe za granicę, nie mielibyśmy pewności, czy sobie poradzą - podsumował Węgrzyn. Artur Gac