"Chcemy wyjść na murawę i zaprezentować wszystkie nasze atuty. Najważniejsze, to żebyśmy mieli swój własny charakter, styl, pomysł na grę. Jedziemy w najmocniejszym składzie, nikt z nas łatwo skóry nie sprzeda" - mówił przed spotkaniem Tomasz Sokołowski, trener młodzieżowego zespołu Legii, cytowany przez portal legia.com. Po końcowym gwizdku szkoleniowiec zapewne ze wstydu najchętniej zapadłby się pod ziemię. Zdecydowanym faworytem spotkania oczywiście byli Bawarczycy, którzy są liderem rozgrywek Bundesligi w swoim roczniku, nie mając na swoim koncie ani jednej porażki w 15 meczach. Bilans bramkowy (50 goli zdobytych i 6 straconych) mówi sam za siebie. Dla Bayernu był to ostatni test podczas zimowych przygotowań, na tydzień przed wznowieniem rozgrywek. Jednak nawet w najczarniejszych snach trudno było sobie wyobrazić, że stołeczny klub zostanie w Monachium wprost upokorzony. Wicelider grupy A Centralnej Ligi Juniorów pokazał, jaka jest różnica w szkoleniu między czołową akademią w naszym kraju, a jednym z najlepszych klubów na świecie. Dla przygotowującej się do rundy wiosennej "młodej Legii" wynik 0-14 to niesamowite upokorzenie. "Chłopcy realizowali założenia szkoleniowe przez pełnych 80 minut" - powiedział asystent trenera Bayernu Dirk Teschke, który zastępował chorego szkoleniowca Holgera Seitza. AG