- Pewnie, że występ na mundialu będzie szansą na wypromowanie się, ale różne są przypadki losowe i nie wiem, co się do tego czasu wydarzy - dodał Baszczyński. Przed rokiem obrońca Wisły Kraków mógł przejść do rosyjskiego Zenitu St. Petersburg. Kluby doszły do porozumienia w sprawie transferu, ale Baszczyński nie przyjął propozycji Rosjan w sprawie indywidualnego kontraktu. - To była dziwna oferta, jakieś rozmowy, w których raz obiecywano jedno, a innym razem drugie. Proponowali mi zarobki niewiele wyższe od tych, które mam w Wiśle. Przez pierwsze dwa, trzy tygodnie myślałem sobie, że nic się nie stało. Ale później zauważyłem, że ta chęć odejścia tkwi w mojej głowie - tłumaczył "Baszczu". - Nie mówię, że już nie chcę grać w polskiej lidze, że jestem wypalony i tak dalej. Mam taki charakter, że gdzie bym nie wychodził na boisko, tam gram na całego. Aczkolwiek czas szybko leci. I wcale nie muszę mówić: teraz albo nigdy, gdyż w pewnym momencie ograniczy mnie wiek i wtedy wyjdzie na to, że aktualne stanie się to "nigdy". Po prostu nie będzie chętnych, by mnie kupić - stwierdził Baszczyński. - Podpisałem umowę z Raymondem Sparkesem, który reprezentuje mnie na Wyspach Brytyjskich i wiem, że jest zainteresowanie moją osobą z tego kierunku - przyznał Baszczyński.