Bardzo blada perła w koronie Widzewa. Rekordowy transfer, a w liczbach same zera
Od ponad 25 lat Widzew szuka napastnika, który potrafiłby w Ekstraklasie strzelić więcej niż piętnaście goli. Takim zawodnikiem miał być sprowadzony ze rekordowe w historii klubu pieniądze Andi Zeqiri, ale Szwajcar zawodzi na całej linii. - Jeszcze go nie skreślam, ale na pewno nie jest perłą w koronie - uważa Sławomir Chałaśkiewicz, były napastnik Widzewa.

Ostatnim napastnikiem Widzewa, który zdobył w sezonie więcej niż 15 bramek był Artur Wichniarek. Stało się to w… ubiegłym wieku. W sezonie 1998/99 strzelił 20 goli. Rok wcześniej Jacek Dembiński trafił 17 razy, a dwa lata wcześniej Marek Koniarek z 29 trafieniami został królem strzelców. W XXI wieku najwięcej bramek w ekstraklasie dla Widzewa strzelił Eduards Visnakovs. Było to jednak zaledwie 12 goli (2013/2014).
Po powrocie do Ekstraklasy żadnemu widzewiakowi nie udało się przekroczyć bariery dziesięciu trafień. Bartłomiej Pawłowski zdobył dokładnie dziesięć bramek (2022/2023), Jordi Sanchez osiem (23/24), a Imad Rondić dziewięć (24/25).
Przed tym sezonem łódzki klub przejął Robert Dobrzycki i zainwestował olbrzymie pieniądze, jak na polskie warunki, w transfery. Sprowadzono m.in. trzech napastników - za darmo przyszli Sebastian Bergier i Pape Meissa Ba. Pod koniec okna transferowego Widzew dokonał najdroższego transferu w historii klubu. Za 2 miliony euro z belgijskiego Genku sprowadzono Zeqiriego. "Nasza transferowa perła w koronie" - pisał o tym transferze Michał Rydz, prezes Widzewa.
Widzew chciał napastnika, który od razu będzie strzelał bramki
Piłkarskie CV Szwajcara rzeczywiście mogło wydawać się zachęcające. W poprzednich rozgrywkach zdobył dziewięć goli (w 23 meczach) w belgijskiej ekstraklasie. Rok wcześniej osiem, a w sezonie 2022/2023 trafił jedenaście razy w lidze szwajcarskiej (dla FC Basel), a do tego sześć w Lidze Konferencji. Wcześniej jednak odbił się od Bundesligi i Premier League. W reprezentacji Szwajcarii rozegrał 16 spotkań i był też powoływany na ostatnie mecze kadry.
- Perła w koronie? Może szafirek albo rubinek? Ale też raczej nie, bo to nie jest zdecydowanie kamień szlachetny. Może ametyst? Albo węgielek - żartuje Sławomir Chałaśkiewicz, były zawodnik Widzewa i niemieckich klubów. - Na razie zawodzi i to po całej linii. Dla mnie nie gra roli, jakie ten zawodnik miał liczby rok czy dwa lata temu. Liczy się obecna forma i z tego zawodnik jest rozliczany. I na razie uważam, że to jest słaby transfer. Może ten zawodnik będzie potrzebował na aklimatyzację pół roku czy rok, ale nie o to Widzewowi chodziło.
Widzew chciał napastnika, który będzie gwarantował przynajmniej 15 bramek przy sezonie. Po tych siedmiu meczach słabo to wygląda i liczby mówią na jego niekorzyść.
Jak na razie Zeqiri rzeczywiście odbija się od Ekstraklasy. Rozegrał dziewięć spotkań - siedem w Ekstraklasie i dwa Pucharze Polski. W najważniejszych liczbach - golach i asystach - ma dwa okrągłe zera. Niewiele lepiej jest w statystykach mniej widocznych dla gołego oka.
Na boisku w lidze był przez 238 minut. W tym czasie tylko 84 razy miał piłkę, a w polu karnym rywala zaledwie dziesięć razy. Oddał w sumie siedem strzałów, w tym trzy celne. Miał tylko jeden udany drybling (na zaledwie trzy próby). Dokładność podań to niespełna 73 procent. Procent wygranych pojedynków w obronie to 42, a pojedynków powietrznych 33.
- Nie było meczu, w którym można było powiedzieć: "O, ten chłop coś ma". Przede wszystkim jest powolny, wszystkie pojedynki takie ciało w ciało raczej przegrywa. Na tej pozycji zawodnik musi być bardzo ruchliwy i musi sobie szukać miejsca, a on jest bardzo statyczny. Na razie mnie nie przekonał - dodaje Chałaśkiewicz.
To jednak najwyższy transfer w historii klubu. - No tak, ale no co z tego. Takie transfery nie robią wrażenia. Na Zachodzie za dwa miliony euro to można mieć zawodnika do uzupełnienia składu, a nie ciągnącego zespół. Tam kwoty od 15 milionów robią wrażenia, ale na naszym podwórku to rzeczywiście wydarzenie - przyznaje Chałaśkiewicz. - Z jakiegoś powodu Genk go jednak sprzedał. Nikt się nie pozbywa dobrego napastnika za takie pieniądze. Jeżeli by wiedzieli, że to jest zawodnik, który gwarantuje jakość, to nikt by go tak łatwo nie odpuścił. Uznali, że nie ma nadziei, żeby forma rosła, więc chcą jakiekolwiek pieniądze jeszcze zarobić.
Chałaśkiewicz w Widzewie rozegrał 103 mecze i zdobył 16 goli. Uważa, że jesienią Zeqiri nie pomoże zespołowi, ale… - Jeszcze nie spisuję go na straty, ale w tym roku nie liczyłbym na niego. Jego forma jest bardzo słaba i nie jest w stanie odbudować w ciągu jednego czy dwóch meczów, skoro do tej pory się to nie udało - twierdzi Chałaśkiewicz. - Jeżeli przepracuje zimowy okres przygotowawczy, to przekonamy się, jak wtedy będzie wyglądał. Wtedy ostatecznie okaże się, czy był to chybiony transfer. Na dziś wiele na to wskazuje, a na pewno nie jest żadną perłą w koronie.



















